wtorek, 19 marca 2013

Trying to not crying...

19 marca

Zaczynam właśnie 54 stronę w tym pliku. Od 1 stycznia tego roku zapisałam 54 strony formatu a4. Dziś raczej nie zapiszę całej strony. Bo też nie za wiele mam do opisywania.
                Miałam dzisiaj wf – było ciężko jak zawsze, a do tego w czwartek najpewniej idę z A. na odrabianie wfu. No zobaczymy.
                Dziś taki głupi dzień – śmiertelny wypadek w moim mieście i nawet sama, gdy szłam na uczelnie widziałam, jak dziewczyna niemal wpadła pod samochód, ale odbiła się tylko od maski. Na szczęście nic się nie stało, ale zima… Niech się już skończy. Naprawdę. Na fb wrzuciłam swoje zdjęcie z sierpnia 2009 – dlatego, że tęsknię za słońcem. Niech się już skończy ta zima, odejdzie w siną dal, schowa za horyzontem.
                Po wfie poszłyśmy do galerii – wzięłyśmy po Bsmarcie, po drodze o mało się nie przewróciłam jak długa. Później dziewczyny poszły pochodzić po sklepach – ja poszłam do biblioteki opracowywać kolejny punkt na egzamin z romantyzmu. W końcu nastawiam się na produktywność, prawda? Idę na małą kolację;).
                Zrobiła się 21.10.
                Ostatnio właśnie u siebie zauważam taką skłonność do płaczu, świeczek w oczach, po prostu czasem zdarzają się takie dni, czy takie momenty, że ma się wszystkiego dość. I co pozostaje wtedy? Nie za wiele. Płacz w pewnym sensie przynosi ulgę, jest takim swoistym kranem dla upływu nadmiaru uczuć. Czasem ten kran jest dobrze uszczelniony, czasem jednak jest przypadkowo, a może nie – odkręcony całkowicie.
                Idę się myć i idę oglądać „Prawo Agaty. Zostawiam was z piosenką Kodaline – teledysk to magiczna historia.
Kodaline – All I want.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!