Zaczynam właśnie 54 stronę w tym pliku. Od 1 stycznia
tego roku zapisałam 54 strony formatu a4. Dziś raczej nie zapiszę całej strony.
Bo też nie za wiele mam do opisywania.
Miałam
dzisiaj wf – było ciężko jak zawsze, a do tego w czwartek najpewniej idę z A. na
odrabianie wfu. No zobaczymy.
Dziś
taki głupi dzień – śmiertelny wypadek w moim mieście i nawet sama, gdy szłam na
uczelnie widziałam, jak dziewczyna niemal wpadła pod samochód, ale odbiła się
tylko od maski. Na szczęście nic się nie stało, ale zima… Niech się już
skończy. Naprawdę. Na fb wrzuciłam swoje zdjęcie z sierpnia 2009 – dlatego, że
tęsknię za słońcem. Niech się już skończy ta zima, odejdzie w siną dal, schowa
za horyzontem.
Po
wfie poszłyśmy do galerii – wzięłyśmy po Bsmarcie, po drodze o mało się nie
przewróciłam jak długa. Później dziewczyny poszły pochodzić po sklepach – ja poszłam
do biblioteki opracowywać kolejny punkt na egzamin z romantyzmu. W końcu
nastawiam się na produktywność, prawda? Idę na małą kolację;).
Zrobiła się 21.10.
Ostatnio
właśnie u siebie zauważam taką skłonność do płaczu, świeczek w oczach, po
prostu czasem zdarzają się takie dni, czy takie momenty, że ma się wszystkiego
dość. I co pozostaje wtedy? Nie za wiele. Płacz w pewnym sensie przynosi ulgę,
jest takim swoistym kranem dla upływu nadmiaru uczuć. Czasem ten kran jest
dobrze uszczelniony, czasem jednak jest przypadkowo, a może nie – odkręcony
całkowicie.
Idę
się myć i idę oglądać „Prawo Agaty. Zostawiam was z piosenką Kodaline –
teledysk to magiczna historia.
Kodaline – All I want.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz