Działam i to jest ważne. Czytam, piszę notatki, segreguję
materiały. Sprzątam w sklepie, zmywam. Chcę iść z Adamem i Anetą do biblioteki,
planuję z Angelą iść do kina, jechać do Krakowa na Targi Książki. I to jest
dobre.
Założyłam
znów sobie konto na twoo.com. Zastanawiam się po co? Dawno nie wchodziłam na
czaterię, mam jakąś awarię Javy, reinstalacja wcale nie pomaga. Nawet wróciłam
do pisania smsów na funskanie, więc chyba zależy mi na poznaniu kogoś, eh.
Udało
mi się wreszcie w czwartek porozmawiać z Gosią, miło jest wiedzieć, że pomimo
braku jakiegoś stałego kontaktu jest ona osobą, z którą naprawdę mogę
porozmawiać. Ważna rzecz;).
W
piątek miałam Dzień Rektorski, na inaugurację się nie wybrałam – 1. nie miałam
ochoty, 2. jestem trochę przeziębiona, 3. jedna inauguracja pierwszego roku na
UŁ mi wystarczyJ.
Dzień spędziłam w sklepie, posprzątałam lady, zamiotłam. Zaczęłam oglądać
„Listy do M.”, dzisiaj obejrzałam rozwinięcie filmu, zostało mi więc tylko
zakończenie;D.
Słucham
RMF.fm – dowiedziałam się, że trzydzieści lat temu została wyprodukowana
pierwsza płyta kompaktowa. Ah, technologia. Tak sobie myślę, że roczniki 80 i
90, to świadkowie totalnego przeskoku pod względem technicznym. No przecież
dajcie spokój. Z jak wielkich monitorów korzystało się ok. 2000 roku? A teraz?
Komórka ma wyższe parametry niż niejeden z pierwszych modeli komputerów. Tyleż
piękne, co przerażające. Piękne – bo do tego jest zdolny człowiek,
przerażające, bo co się stanie gdy maszyny zaczną samodzielnie myśleć?
Niemożliwe? stol lat temu nikt nie słyszał o mp3, więc wydaje mi się, że
wszystko jest możliwe.
Nie
mogę się zbytnio skupić, jest 17.03, a ja napisałam tylko tyle. Eh, ok.
Przepiszę swoje notki pisane ręcznie do tego pliku i zabiorę się za notatki na
staropolkę i oświeceniową. A tymczasem wciąż i wciąż klikam: replay:
Kasia Kowalska – Antidotum
Dopisek
17.30: Wspominałam już chyba kiedyś o swoim takim dziwnym uczuciu – brak mi
tchu, boli mnie serce… Mam czasem podobne uczucie, ale nie aż tak bardzo
nasilone – jest mi po prostu nieprzyjemnie. Akurat w tej chwili na myśl o
zajęciach – czuję spokój, bo wiem, że już coś przygotowałam, bo wiem, że za
chwilę znów będę się przygotowywać. Ale czuję się tak na myśl, że mama jeszcze
nie przelała pieniędzy za mieszkanie, bo po prostu ich nie ma. W każdym razie,
nie pozwolę sobie już nigdy na dopuszczenie do takich uczuć, jeśli tylko będzie
to coś na co mam wpływ.
Mam
nawet pomysł na pewną zachętę dla siebie, żeby pozostać tak zmotywowaną –
mianowicie, jeśli zaliczę wszystkie przedmioty w pierwszej sesji zimowej, to
pojadę do Zakopanego w ferie zimowe. No, to jest całkiem motywujące. Zabieram
się więc do pracy. Z uśmiechem;).