No więc
już po świętach. Nie wiem o czym mam pisać. Ah, chciałam wspomnieć o tym jak
wczoraj, gdy kroiłam jajka naliczyłam 8 z podwójnymi żółtkami. Mama z babcią
zaśmiewały się, że ma mi się na parę. Ale te jajka kupił Adam, więc może to o
nim(: Ale dziś gdy robiłam surówkę znalazłam w marchewkach biedronkę z mnóstwem
kropek, praktycznie cała była nimi pokryta. Babcia uwolniła ją przez okno. To
takie śmieszne małostki.
Dziś lany poniedziałek, tym razem to
ja obudziłam chłopaków lejąc ich wodą. Młody mnie okropnie zezwał, ale cóż.
Gdyby to któryś z nich polał wodą mnie, to byłoby zabawnie. Z tatą polaliśmy
się na korytarzu trochę i potem zaatakowaliśmy mamę, hehe, która chowała się
przez chwilę w łazience :D
Po południu przyjechał mamy brat,
ciotka i ich młodszy syn z dziewczyną.
Sympatyczna dziewczyna – rozmawiałam z nią dzisiaj o wiele więcej niż z
samym kuzynem. Whatever.
I fajnie i dziwnie było obserwować rodzinę ze strony
mamy – dziadek był również ze swoją żoną. Wydaje mi się, że ona i moja babcia
nie zamieniły ze sobą ani słowa. Gdy kilkoro z nas siedziało w kuchni,
obserwacja mojej ciotki – dziadek potrzebował kartki i długopisu, moja babcia przyleciała
by mu to przynieść. „Jakby dziadek sam nie mógł”. Ehh, cóż.
Młody przywiózł później swoją
dziewczynę, posiedziała z naszą rodziną – takie to było normalne. Ale Jezu, jak
ja nie cierpię tych przygadywanek o ślubach, o tym że dzieci się „podwajają” i
inne głupoty. Nie, przestańcie.
Był zresztą taki moment, na samym
początku, gdy zjadłam obiad i odeszłam ze stołu do kuchni. Nie wiem,
zestresowałam się. Nawet do mamy powiedziałam, że za dużo tam osób. „Przecież
to rodzina”. I co z tego? Za dużo się działo. Musiałam wyjść. Ale tylko raz tak
się czułam, reszta dnia upłynęła całkiem przyjemnie. Pozmywałam i posprzątałam
po gościach. Wypiłam też piwo.
To była całkiem spokojna i miła
Wielkanoc. Poza siostrzyczką, która uważa, że może brać moje rzeczy bez
pozwolenia – niech się wreszcie odpierdoli.
Z. ft. Fetty Wap (Wetty Fap?) – Nobodys better.
poniedziałek, 28 marca 2016
piątek, 25 marca 2016
odwracam się od Kościoła Katolickiego
Przydałoby się
napisać choć kilka słów. Nie wiem konkretnie o czym, ale może coś przyjdzie mi
do głowy. Święta, meh – i wzruszam ramionami. Do kościoła i tak nie zamierzam
iść. Po prostu nie. Nawet ostatnio, gdy posprzątałam pokój i czułam się tak
bardzo z niego dumna zaczęłam robić snapy. I zauważyłam, że dużo jest u mnie w
pokoju symboli religijnych, szczególnie przy drzwiach. A przy oknie i moim
łóżku wisi Beleth (totem). Miałam jednak ogromną ochotę zdjąć te dewocjonalia –obraz
Matki Bożej z Lichenia, moje świadectwo pierwszej komunii, dwa obrazki z Janem
Pawłem II. Nie zdjęłam ich jednak. Poza tym, że … Miałam napisać, że nie
miałabym czym ich zastąpić, ale de facto zawsze mogłabym coś wymyśleć. Ale to
była pierwsza rzecz powieszona na ścianie w moim pokoju. Może jestem dziwna.
Nie daje mi to jednak spokoju. Hah i powracam do tego w Wielki Piątek. Ale cóż.
I jadłam dziś wędlinę na śniadanie i słuchałam głośno muzyki w sklepie gdy
porządkowałam materiał siewny. Hm. Nie odwracam się od Boga, ale na pewno
odwracam się od Kościoła Katolickiego. Wrócę jednak do tego po świętach, na
razie dam temu spokój.
A tak, porządkowałam dzisiaj w sklepie. I liczyłam koszty firmowe i faktury zakupu i w ogóle. Po zamknięciu sklepu umyłam podłogę. Byłam też u psa. Co do przygotowań świątecznych, to na razie nie za wiele się przyłożyłam, ale jutro przede mną wielkie sprzątanie. Chłopaków nie ma, wrócą o 5 rano z montażu u hrabii. Taka drobnostka w rozmowie z mamą – że zawsze lepiej jest gdy się coś zrobi (niż jak się nie zrobi). Musiałam to zapisać(:
Wiele czasu spędzam na KIK. Poznałam kilku ciekawych facetów. Jeden z nich Alex, mroczna dusza, fascynuje mnie, świetnie mi się z nim pisze. Podobnie jak z Paulem. Tylko co z tego, skoro nie potrafię takich internetowych przyjaźni długo utrzymać. Wspominam Jerome i Jonathana – nie pisałam z nimi już bardzo długo. Wciąż o nich jednak pamiętam.
Trzy dni z rzędu wieczorami sobie ćwiczę. Rozciągam te swoje mięśnie. Dzisiaj zrobiłam 20 „brzuszków”. Na sam koniec złapał mnie okropny skurcz w brzuchu. O mało się nie popłakałam. Ale wstałam i potańczyłam sobie do jednej piosenki by rozluźnić mięśnie. Może tym razem mi się uda.
Anahi - Eres.
A tak, porządkowałam dzisiaj w sklepie. I liczyłam koszty firmowe i faktury zakupu i w ogóle. Po zamknięciu sklepu umyłam podłogę. Byłam też u psa. Co do przygotowań świątecznych, to na razie nie za wiele się przyłożyłam, ale jutro przede mną wielkie sprzątanie. Chłopaków nie ma, wrócą o 5 rano z montażu u hrabii. Taka drobnostka w rozmowie z mamą – że zawsze lepiej jest gdy się coś zrobi (niż jak się nie zrobi). Musiałam to zapisać(:
Wiele czasu spędzam na KIK. Poznałam kilku ciekawych facetów. Jeden z nich Alex, mroczna dusza, fascynuje mnie, świetnie mi się z nim pisze. Podobnie jak z Paulem. Tylko co z tego, skoro nie potrafię takich internetowych przyjaźni długo utrzymać. Wspominam Jerome i Jonathana – nie pisałam z nimi już bardzo długo. Wciąż o nich jednak pamiętam.
Trzy dni z rzędu wieczorami sobie ćwiczę. Rozciągam te swoje mięśnie. Dzisiaj zrobiłam 20 „brzuszków”. Na sam koniec złapał mnie okropny skurcz w brzuchu. O mało się nie popłakałam. Ale wstałam i potańczyłam sobie do jednej piosenki by rozluźnić mięśnie. Może tym razem mi się uda.
Anahi - Eres.
wtorek, 22 marca 2016
nie możemy już utrzymywać ze sobą kontaktu
Ah, nie ma to jak
wypisać swoje mentalne problemy i później przez tydzień się nie odzywać.
Jeszcze tu jestem. Przeczołgałam się przez kolejny tydzień.
Kolejne podejście do swojego wyglądu – drugi dzień z rzędu małe ćwiczenia. Tak właściwie to zaskoczyłam dzisiaj samą siebie – przy tej wadze wciąż jeszcze potrafię zrobić świecę. Cóż, nigdy nie robiłam jej idealnie – zawsze nogi w kolanach miałam trochę ugięte, ale jednak mogę ją jeszcze zrobić. Dało mi to trochę nadziei. I pomyślałam też, że nie chcę sobie stawiać wagowych celów. Tylko takie w wyglądzie. Z boku pleców mam dwie fałdy – jedną chcę zlikwidować, drugą oczywiście zmniejszyć. Ale najbardziej to mi zależy na pozbyciu się tego brzucha. Nie chcę żeby mi wystawał. Chcę założyć bieliznę nie martwiąc się, że mi się zroluje pod brzuch. Sory, jeśli to za bardzo graficzne, ale cóż, prawdziwe.
Kolejne podejście do swojego wyglądu – drugi dzień z rzędu małe ćwiczenia. Tak właściwie to zaskoczyłam dzisiaj samą siebie – przy tej wadze wciąż jeszcze potrafię zrobić świecę. Cóż, nigdy nie robiłam jej idealnie – zawsze nogi w kolanach miałam trochę ugięte, ale jednak mogę ją jeszcze zrobić. Dało mi to trochę nadziei. I pomyślałam też, że nie chcę sobie stawiać wagowych celów. Tylko takie w wyglądzie. Z boku pleców mam dwie fałdy – jedną chcę zlikwidować, drugą oczywiście zmniejszyć. Ale najbardziej to mi zależy na pozbyciu się tego brzucha. Nie chcę żeby mi wystawał. Chcę założyć bieliznę nie martwiąc się, że mi się zroluje pod brzuch. Sory, jeśli to za bardzo graficzne, ale cóż, prawdziwe.
Wstawiłam nowe zdjęcie na fb. Takie
całkiem fajne – idealnie cień z okularów nakłada mi się na oczy – przez co mam
takie dramatyczne spojrzenie, no i w photo scape dodałam piękny niebieski
filtr, ah jaka ja jestem zdolna.
Oglądałam dzisiaj filmik Trishy Paytas – zerwała ze swoim chłopakiem, a raczej on z nią za pośrednictwem smsa. SMSa. Cóż, nie wiem czy to je gorsze, czy to co spotkało mnie – kompletne zignorowanie. Piszę o tym, bo choć nie mam tylu życiowych doświadczeń, co ona, to wiele jej emocji potrafię zrozumieć. To, że z jednej strony jestem, podobnie jak ona, świadoma tego, że jestem ładna, to z drugiej jestem przekonana o tym, że nie zasługuję na miłość.
I tak się zastanawiam, czy nawet jeśli spotkam swojego idealnego, wymarzonego faceta, to czy będę potrafiła mu zaufać, czy będę potrafiła się całkowicie przed nim otworzyć. A jeśli to zrobię, podobnie jak Trish przeczytam w smsie – „nie możemy już utrzymywać ze sobą kontaktu”.
I poza tym co ja wiem o miłości?
Meghan Trainor – No - hymn kobiety niezależnej czy obawiającej się miłości?
Oglądałam dzisiaj filmik Trishy Paytas – zerwała ze swoim chłopakiem, a raczej on z nią za pośrednictwem smsa. SMSa. Cóż, nie wiem czy to je gorsze, czy to co spotkało mnie – kompletne zignorowanie. Piszę o tym, bo choć nie mam tylu życiowych doświadczeń, co ona, to wiele jej emocji potrafię zrozumieć. To, że z jednej strony jestem, podobnie jak ona, świadoma tego, że jestem ładna, to z drugiej jestem przekonana o tym, że nie zasługuję na miłość.
I tak się zastanawiam, czy nawet jeśli spotkam swojego idealnego, wymarzonego faceta, to czy będę potrafiła mu zaufać, czy będę potrafiła się całkowicie przed nim otworzyć. A jeśli to zrobię, podobnie jak Trish przeczytam w smsie – „nie możemy już utrzymywać ze sobą kontaktu”.
I poza tym co ja wiem o miłości?
Meghan Trainor – No - hymn kobiety niezależnej czy obawiającej się miłości?
poniedziałek, 14 marca 2016
dobłądziłam
Postaram się szybko
napisać ten post. Jestem okropnie zmęczona, poszłabym spać, tylko czekam na
nowy vlog shep689. Są to chyba jedyne filmiki na yt, na które czekam z taką
niecierpliwością. Eh, cóż.
Znalazłam w sobie
odwagę na wyjście z domu. Pojechałam rano pozałatwiać sprawy w banku, jedno
konto zamknąć, drugie otworzyć. No i oddałam książki do biblioteki
pedagogicznej. Ale o tym nie myślę. Stay positive, right?
Pisałam z K.
umówiłyśmy się do kina na przyszłą środę. Nie mogę się tego doczekać szczerze
mówiąc. Gdy chodziłam po mieście, dobłądziłam myślami do wniosku, że potrzebuję
nowego ulubionego miasta dla siebie. W Głogowie babcia już nie mieszka, we
Wrocławiu nie dostałam się na studia i mieszka tam rodzina, którą mam gdzieś, w
Łodzi mi nie wyszło, w moim mieście też nie. Zakopane jest świetne, ale to nie
jest miasto w którym chciałabym mieszkać, ale często odwiedzać. Nowy Jork.
Marzenie, przynajmniej w tej chwili. Myślałam o Krakowie, Poznaniu czy Toruniu.
I wpadłam na pomysł by zrobić sobie wycieczkę. Taką weekendową na przykład. Co
pojawiło się na mojej liście do zrobienia na takiej wycieczce? Gejowski klub.
Hahaah, nigdy nawet nie byłam w zwykłym klubie, ale na gejowską imprezę z miłą
chęcią bym się wybrała. Zaplanuję sobie kiedyś taki wypad. Aż się szeroko
uśmiecham na tę myśl. ;)
Muszę zrzucić swoją
skorupę – i dosłownie i w przenośni. Mam dość bycia samą. Chcę znaleźć TĘ
OSOBĘ. Błagam, bo samotność mnie zabije.
Myślałam też
dzisiaj o tym, że gdyby terapia była w Polsce – no nie wiem jak to określić –
nie popularna, ale czymś normalnym dla każdego. Cóż, w każdym razie zaczęłam
sobie robić listę rzeczy, które są ze mną nie tak. Pomyślałam, że ją tutaj
dokończę:
Brak kontroli nad emocjami
Niektóre z moich fantazji seksualnych – gwałt przecież nie jest ok.
Wyłączanie się emocjonalnie i myślami, zlewanie innych ludzi
Brak motywacji do życia – do ćwiczeń, do pracy – robienia więcej niż minimum
Brak jakiegokolwiek zaufania wobec obcych ludzi
Zbyt ograniczona sfera komfortu
nazywam to OCD, bo zaburzenia obsesyjno-kompulsywne brzmią za poważnie – zresztą pewnie wyolbrzymiam, ale na pewno brzydzę się zarazkami, bakteriami, bardzo często myję ręce.
To, że niekoniecznie postrzegam się jako grubą, a przecież jestem.
Brak kontaktu z siostrą – tylko że to się wiąże z moim brakiem umiejętności wybaczania – a tego nie chcę odpuszczać. Ani siostrze, ani dalszej rodzinie, ani skurwysynom, którzy nas podpalili.
Zła energia związana z babką, która leży. Jej dom po prostu straszy. Nienawidzę tam chodzić.
Licealna przeszłość i to jak byłam ignorowana przez ludzi.
Tchórzostwo, bo nie zrobiłam licencjatu.
Brak takiej prawdziwej szczerej przyjaźni – nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać o swojej seksualności.
Brak kontroli nad emocjami
Niektóre z moich fantazji seksualnych – gwałt przecież nie jest ok.
Wyłączanie się emocjonalnie i myślami, zlewanie innych ludzi
Brak motywacji do życia – do ćwiczeń, do pracy – robienia więcej niż minimum
Brak jakiegokolwiek zaufania wobec obcych ludzi
Zbyt ograniczona sfera komfortu
nazywam to OCD, bo zaburzenia obsesyjno-kompulsywne brzmią za poważnie – zresztą pewnie wyolbrzymiam, ale na pewno brzydzę się zarazkami, bakteriami, bardzo często myję ręce.
To, że niekoniecznie postrzegam się jako grubą, a przecież jestem.
Brak kontaktu z siostrą – tylko że to się wiąże z moim brakiem umiejętności wybaczania – a tego nie chcę odpuszczać. Ani siostrze, ani dalszej rodzinie, ani skurwysynom, którzy nas podpalili.
Zła energia związana z babką, która leży. Jej dom po prostu straszy. Nienawidzę tam chodzić.
Licealna przeszłość i to jak byłam ignorowana przez ludzi.
Tchórzostwo, bo nie zrobiłam licencjatu.
Brak takiej prawdziwej szczerej przyjaźni – nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać o swojej seksualności.
Ah, myślę, że ta
lista mogłaby się tak ciągnąć bez końca. Ha! Nie ma lepszego sposobu na
poniedziałkowy wieczór jak analizowanie siebie i znajdywanie rzeczy, które są z
tobą nie tak. Piszę już tak 40 minut. Wystarczy na dziś.
niedziela, 13 marca 2016
spokojny weekend
Dziś zamiast
marudzić będę się zachwycać. Bo to był dobry weekend. Spokojny. Wczoraj
spędziłam ponad pół godziny robiąc zdjęcia w sadzie.
Posprzątałam
też w domu, a potem obejrzałam „Inside out”. I tak jak powiedział Will z
shep689 – przez pół filmu to po prostu płakałam. Ten film naprawdę dotyka
emocji. Chyba najbardziej uderzyło mnie to, gdy Joy uświadomiła sobie, że
Sadness jest niezbędna. Choć ja i tak nie zamierzam jej do siebie dopuścić.
Jeszcze trochę smutku, a będę się musiała znaleźć pod obserwacją. Ale nie, dziś
nie znajduję się w tej czarnej dziurze.
Dziś pospałam sobie
do 12, później zrobiłam obiad z babcią i mamą no i pozmywałam. Popisałam też
trochę na KIKu. Pozwoliłam sobie zaszaleć i pofantazjować. Co jak co, ale
wielbiciele BBW naprawdę potrafią podnieść poczucie wartości. Tak właściwie to
wciąż jeszcze zaglądam na ten KIK.
Jutro powinnam się
wreszcie wyrwać z domu i pozałatwiać te wszystkie bankowe formalności i oddać
książki do biblioteki. Mam nadzieję, że uda mi się zmotywować na tyle by wyjść
z tego domu.
Bo w domu nie muszę
się wysilać. Nie muszę się przejmować tym jak bardzo wystaje mi brzuch, ani
trądzikiem. Niczym. No cóż.
Przez ostatnie dni
nie pisałam, bo oglądałam „Grę o tron” – nadrobiłam wszystkie sezony. Kibicuję
oczywiście Starkom i Daenerys. Może to dlatego, że z własną siostrą nie mam za
dobrych stosunków, ale bardzo przeżywałam to, że Sansa i Arya się nie spotkały.
I Jon z Branem również byli tak blisko siebie! To było nie do zniesienia.
Jeszcze trochę zostało mi baterii w laptopie, więc dokończę oglądanie Sekaiichi
Hatsukoi. Tak, wiem, że już nie raz to oglądałam. Hush.
http://doughnut92.tumblr.com/
niedziela, 6 marca 2016
nowa kołdra
Niby nie powinno się myśleć o rzeczach, które są przykre,
sprawiają ból. To znaczy w takiej sytuacji – że nie ma się na te rzeczy wpływu.
Na swoją siostrę nie mam. Tak w ogóle to przykre, że własnej siostrze nie ufam
na tyle, by zostawić ją samą w moim pokoju, ani tym bardziej by zostawić
pieniądze w miejscu, w którym mogłaby je znaleźć. To po prostu przykre. Ale co
z tego, że chowam pieniądze, jeśli mama zabiera córeczkę na zakupy i za
wszystko płaci – dla mnie to jak kradzież. Odzywa się do rodziców, a raczej do
mamy, bo z tatą to też wcale nie rozmawia, tylko wtedy jeśli czegoś potrzebuje.
Wkurwia mnie to niesamowicie, ale co ja mogę na to poradzić? Gdy tylko coś na
ten temat mówię rodzice się tylko denerwują. To przykra sytuacja i nie mam
najmniejszego pojęcia jak sobie z nią poradzić. Z nią się nie da szczerze
porozmawiać. Było też dziś kilka takich małych drobnostek, jak ona może się w
ten sposób odzywać do mamy? Pojawia się raz na dwa miesiące i tak okropnie się
zachowuje, że mi za nią wstyd. Eh….
Niezbyt przyjemnie jest też myśleć o kimś, z kim jest się spokrewnionym jako o prawdziwie głupiej osobie. Ale jak inaczej nazwać tę babcię z głogowa? Bo kto normalny w jednej minucie bierze inhalator na astmę, a w drugiej idzie zapalić papierosa? Albo lepiej, jest przeziębiony i kaszle tak, że o mało nie wypluje płuc, ale i tak zapala tego papierosa. Gdy mama jej zwróciła uwagę, ta, że mama przecież też pali i też kaszle – mama fajek to od dobrych kilku dni do rąk nie wzięła. No po prostu face palm. A jeszcze babcia w lutym trafiła do szpitala na zapalenie płuc. Kto tak robi? Ona chyba naprawdę chce się sama zabić. To właśnie robi. Ja nie wiem, może po prostu nie potrafię zrozumieć uzależnienia, ale to zwykła logika.
Nie rozumiem jak można intencjonalnie robić coś, co ci szkodzi. Po co sobie walić w żyłę, po co palić, po co upijać się tak, by umierać następnego dnia? Dla kilku chwil przyjemności? Lol, mi po pierwsze szkoda na to wszystko pieniędzy, wolę sobie kupić książkę. Może i oceniam ludzi, ale kurczę ja po prostu tego nie rozumiem. Uzależnienie zaczyna się od jednej głupiej decyzji – po co ją podejmować? Po co ryzykować, że przez resztę życia będzie się uzależnionym, zależnym od czegoś. Mnie to przeraża.
Z drugiej jednak strony – wielka ze mnie hipokrytka. Żrę jak smok – i po co? Dla kilku chwil przyjemności i kolejnych kilogramów następnego dnia? Żarcie niszczy mnie tak samo – zero kondycji, rozstępy, bóle pleców. Może sama powinnam wreszcie poszukać pomocy, zamiast samej „próbować po raz kolejny”. Eh… To jest przykre, ale mam na to wpływ.
Nowa kołdra z jednej strony się sprawdziła, z drugiej nie. Jest tak puszysta, że nawet nie dotyka moich nóg jak leżę, tylko się tak „unosi”, haha. Ale ogólnie śpi się całkiem fajnie. Szczególnie, że założyłam niebieską pościel z łabędziami. Ah, cóż.
Czuję się lepiej. Pisanie naprawdę pomaga mi się odprężyć i odpocząć. Czekam na nowy vlog shep689. I oglądam też Grę o tron. To dopiero jest serial.
Meghan Trainor – Title.
Niezbyt przyjemnie jest też myśleć o kimś, z kim jest się spokrewnionym jako o prawdziwie głupiej osobie. Ale jak inaczej nazwać tę babcię z głogowa? Bo kto normalny w jednej minucie bierze inhalator na astmę, a w drugiej idzie zapalić papierosa? Albo lepiej, jest przeziębiony i kaszle tak, że o mało nie wypluje płuc, ale i tak zapala tego papierosa. Gdy mama jej zwróciła uwagę, ta, że mama przecież też pali i też kaszle – mama fajek to od dobrych kilku dni do rąk nie wzięła. No po prostu face palm. A jeszcze babcia w lutym trafiła do szpitala na zapalenie płuc. Kto tak robi? Ona chyba naprawdę chce się sama zabić. To właśnie robi. Ja nie wiem, może po prostu nie potrafię zrozumieć uzależnienia, ale to zwykła logika.
Nie rozumiem jak można intencjonalnie robić coś, co ci szkodzi. Po co sobie walić w żyłę, po co palić, po co upijać się tak, by umierać następnego dnia? Dla kilku chwil przyjemności? Lol, mi po pierwsze szkoda na to wszystko pieniędzy, wolę sobie kupić książkę. Może i oceniam ludzi, ale kurczę ja po prostu tego nie rozumiem. Uzależnienie zaczyna się od jednej głupiej decyzji – po co ją podejmować? Po co ryzykować, że przez resztę życia będzie się uzależnionym, zależnym od czegoś. Mnie to przeraża.
Z drugiej jednak strony – wielka ze mnie hipokrytka. Żrę jak smok – i po co? Dla kilku chwil przyjemności i kolejnych kilogramów następnego dnia? Żarcie niszczy mnie tak samo – zero kondycji, rozstępy, bóle pleców. Może sama powinnam wreszcie poszukać pomocy, zamiast samej „próbować po raz kolejny”. Eh… To jest przykre, ale mam na to wpływ.
Nowa kołdra z jednej strony się sprawdziła, z drugiej nie. Jest tak puszysta, że nawet nie dotyka moich nóg jak leżę, tylko się tak „unosi”, haha. Ale ogólnie śpi się całkiem fajnie. Szczególnie, że założyłam niebieską pościel z łabędziami. Ah, cóż.
Czuję się lepiej. Pisanie naprawdę pomaga mi się odprężyć i odpocząć. Czekam na nowy vlog shep689. I oglądam też Grę o tron. To dopiero jest serial.
Meghan Trainor – Title.
piątek, 4 marca 2016
śpiąca
Chociaż jestem bardzo śpiąca spróbuję wyskrobać choć kilka
słów. Przed chwilą znów na nowo przeżyłam pożar. Napisałam o tym pod video RJ
Aguiar, po raz pierwszy po angielsku – przez co musiałam poświęcić temu jeszcze
więcej koncentracji, ale już opublikowałam ten komentarz.
Siostrzyczka się pojawiła w domu na weekend, zwaliła się do mojego pokoju i sama jej obecność mnie denerwuje. Może i jestem małostkowa, ale zabrała sobie chusteczkę z mojego biurka bez pytania. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby była normalna, ale nie odzywa się do mnie wcale, a potem zwala się do mojego pokoju i czuje się jak u siebie. Wkurwia mnie to, ale będę się starać by nie było po mnie tego widać – ze względu na rodziców.
Uwielbiam swój tumblr. :D http://doughnut92.tumblr.com/
Jestem zmęczona i nie za dobrze się czuję, więc chyba już czas żebym wyłączyła laptopa.
Siostrzyczka się pojawiła w domu na weekend, zwaliła się do mojego pokoju i sama jej obecność mnie denerwuje. Może i jestem małostkowa, ale zabrała sobie chusteczkę z mojego biurka bez pytania. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby była normalna, ale nie odzywa się do mnie wcale, a potem zwala się do mojego pokoju i czuje się jak u siebie. Wkurwia mnie to, ale będę się starać by nie było po mnie tego widać – ze względu na rodziców.
Uwielbiam swój tumblr. :D http://doughnut92.tumblr.com/
Jestem zmęczona i nie za dobrze się czuję, więc chyba już czas żebym wyłączyła laptopa.
Beyonce - Irreplaceable
czwartek, 3 marca 2016
wsiąknęłam
To dziwne jak jedna
osoba może sprawić, że się pośmiejesz i dzięki temu lepiej zniesiesz dzień.
Dziwne jest również to, kim ta osoba jest. Mam na myśli kolegę z którym
chodziłam do jednej klasy przez 12 lat – może rozmawialiśmy ze sobą pięć razy,
a może nawet nie. Dziś pojawił się jako klient w sklepie – ze złamaną nogą, i
gdy płacił jedna z kul spadła na ziemię, a on to skomentował tak, że „moje
laski mi lecą”, śmiałam się z tego z pół godziny po tym jak wyszedł. A jeszcze
bardziej dziwne jest to, że płakałam przez niego kilka razy – on i jego kumple
nie byli dla mnie mili. Cóż, przetrwałam.
Wsiąknęłam w
tumblr. Trochę czasu zajmuje by się do niego przyzwyczaić, ale kurczę, dziś
spędziłam większość dnia przeglądając posty z tej strony. No i pooglądałam
shep689. Ale byłam w miarę produktywna – w sklepie utrzymałam porządek,
poskanowałam i wysłałam maile, przygotowywałam zamówienia. Ah, na szczęście
dzień się skończył.
Na guardianie
znalazłam superciekawy artykuł o Jarosławie Kaczyńskim – piszą tam o nim jako o
najbardziej wpływowym człowieku w Polsce – i o teorii spiskowej, zastanawiają
się czy jest on naprawdę aż tak skrajnym prawicowcem czy też umiejętnie
posługuje się mediami. Analizują go praktycznie od początku jego kariery
politycznej. Naprawdę mnie to zaciekawiło.
Pisałam dzisiaj z
A. – miała wczoraj 24 urodziny, złożyłam jej spóźnione życzenia i popisałyśmy
trochę o tym, jak to dziwnie, że za rok bliżej nam będzie do 30 niż dalej.
Tylko jakoś niewygodnie mi się nad tym zastanawiać. Bo co ja osiągnęłam na tym
etapie swojego życia?
Żeby zmienić
wibracje na lepsze poświętuję światowy dzień książki i przeczytam kolejny
rozdział „Życie Pi”, czytam tę książkę w oryginale. Musi mi się udać ją
skończyć.
A w słuchawkach Avril Lavigne.
środa, 2 marca 2016
potańczyłam
Byłam dziś spokojniejsza. Myślę, że dużą część tego stanu
rzeczy zawdzięczam swojemu dziennikowi. Wyżalenie się, nawet jeśli tylko do
komputera – i czasem na blog – robi ogromną różnicę
Wczoraj w US był tzw SuperTuesday, nawet polskie media bardzo się tym faktem przejmowały. Trump i Hilary mieli wczoraj dobry dzień. Ehh, ja naprawdę nie wiem jak można poważnie traktować Trumpa. On jest jak jeden wielki kiepski żart. Cóż, każdy kraj chyba musi mieć swojego Donalda. Mam ogromną nadzieję, że to Hilary wygra te wybory.
Zastanawiałam się dziś trochę, czy powiedzieć komuś o swojej biseksualnej orientacji. Tylko komu? Nikt by mnie nie zrozumiał. Jestem tak bardzo sama, że nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. Więc się wyżalam.
Tak ogólnie brakuje mi kogoś do rozmowy. Nawet o muzyce, czy książkach.
Wczoraj w US był tzw SuperTuesday, nawet polskie media bardzo się tym faktem przejmowały. Trump i Hilary mieli wczoraj dobry dzień. Ehh, ja naprawdę nie wiem jak można poważnie traktować Trumpa. On jest jak jeden wielki kiepski żart. Cóż, każdy kraj chyba musi mieć swojego Donalda. Mam ogromną nadzieję, że to Hilary wygra te wybory.
Zastanawiałam się dziś trochę, czy powiedzieć komuś o swojej biseksualnej orientacji. Tylko komu? Nikt by mnie nie zrozumiał. Jestem tak bardzo sama, że nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. Więc się wyżalam.
Tak ogólnie brakuje mi kogoś do rozmowy. Nawet o muzyce, czy książkach.
Zmarzłam
i musiałam założyć szlafrok. Dlaczego mój pokój jest tym najzimniejszym w domu?
Potańczyłam
wczoraj trochę i dzisiaj też. Ogólnie rzecz biorąc sporo rzeczy dzisiaj
zrobiłam – mogę być z siebie dumna. Muszę się nauczyć od nowa tego uczucia
spełnienia po wysiłku, po pracy.
Pamięta ktoś jeszcze piosenkę Airplanes?
Pamięta ktoś jeszcze piosenkę Airplanes?
wtorek, 1 marca 2016
Skąd we mnie tyle złości?
Jest 1 marca i nie, nie mam tytułu licencjata. Poddałam się.
Poddałam się już dawno tylko nie chciałam tego przed sobą, ani przed nikim
innym przyznać.
Chcę dziś pisać jednak o czymś zupełnie innym. A może trochę jest to z tym związane, sama nie wiem. Ostatnio chodzę cały czas wściekła – na wszystkich, na siebie, na rodzinę, na klientów. Mam dość wszystkiego. Wiem, że nie powinnam się frustrować przy mamie – bo przecież to nie jej wina, że bardzo się przeziębiła. Albo, że Basia Basia wreszcie się wyprowadziła z Głogowa i przez chwilę teraz z nami mieszka. Pali papierosy, które śmierdzą w całym domu, opowiada różne historyjki, które mnie nic nie obchodzą (córka mojej sąsiadki codziennie dawała dziecku złotówkę na bułkę….), nie zmywa po sobie – mogę tak wymieniać i wymieniać. Zresztą znam różne historie z przeszłości i babcia nie była za dobrą matką dla mojej mamy – moja mama jest dobrą samarytanką, a ja potrafię trzymać urazę nawet jeśli chodzi o coś, co zdarzyło się wiele lat przed moimi narodzinami. Mam wiele rezerwy w stosunku do Basi Basi.
Tylko ja miałam się zastanawiać na tym dlaczego ciągle chodzę taka zła, a nie analizować swoje odczucia względem BB. Jedna rzecz mi dziś wpadła do głowy – moje hormony. Na biologii nie za wiele o tym mówiliśmy, wiele o tym nie wiem. Ale wiem, że moja miesiączka wcale nie jest miesięczna. Przez prawie dwa lata wcale jej nie miałam, a teraz mam ją dwa razy w czasie dwóch tygodni. Jestem też dziewicą, a seks przecież pozwala rozładować napięcie. Ja już nawet nie tyle mentalnie potrzebuję bliskości drugiego człowieka, ale i fizycznie, bo przecież jak długo można oglądać porno przed pójściem spać? Ot, zachciało mi się tak szczerze wyżalić.
Chcę dziś pisać jednak o czymś zupełnie innym. A może trochę jest to z tym związane, sama nie wiem. Ostatnio chodzę cały czas wściekła – na wszystkich, na siebie, na rodzinę, na klientów. Mam dość wszystkiego. Wiem, że nie powinnam się frustrować przy mamie – bo przecież to nie jej wina, że bardzo się przeziębiła. Albo, że Basia Basia wreszcie się wyprowadziła z Głogowa i przez chwilę teraz z nami mieszka. Pali papierosy, które śmierdzą w całym domu, opowiada różne historyjki, które mnie nic nie obchodzą (córka mojej sąsiadki codziennie dawała dziecku złotówkę na bułkę….), nie zmywa po sobie – mogę tak wymieniać i wymieniać. Zresztą znam różne historie z przeszłości i babcia nie była za dobrą matką dla mojej mamy – moja mama jest dobrą samarytanką, a ja potrafię trzymać urazę nawet jeśli chodzi o coś, co zdarzyło się wiele lat przed moimi narodzinami. Mam wiele rezerwy w stosunku do Basi Basi.
Tylko ja miałam się zastanawiać na tym dlaczego ciągle chodzę taka zła, a nie analizować swoje odczucia względem BB. Jedna rzecz mi dziś wpadła do głowy – moje hormony. Na biologii nie za wiele o tym mówiliśmy, wiele o tym nie wiem. Ale wiem, że moja miesiączka wcale nie jest miesięczna. Przez prawie dwa lata wcale jej nie miałam, a teraz mam ją dwa razy w czasie dwóch tygodni. Jestem też dziewicą, a seks przecież pozwala rozładować napięcie. Ja już nawet nie tyle mentalnie potrzebuję bliskości drugiego człowieka, ale i fizycznie, bo przecież jak długo można oglądać porno przed pójściem spać? Ot, zachciało mi się tak szczerze wyżalić.
Ostatnio
sama robię wszystko w domu – sama jestem w sklepie, sama robię obiady, sama
chodzę do babki, sama sprzątam. Chodzenia do babki po sąsiedzku mam już po
dziurki w nosie. Mama mamy potrafi chociaż koło siebie zrobić, nawet jeśli
muszę jej podać widelec, to to przeżyję, ale matka taty – wylewanie moczu z
cewnika robię jak najmniej o tym myśląc i wdychając. Wizyta u babki – odbiera
całkowicie apetyt – za to więc mogę być wdzięczna, haha. Ja się prędzej zabiję
niż pozwolę komukolwiek mnie dotykać albo założyć pampersa, agrh. Ah, jaka
hipokryzja, jeśli przybędzie mi jeszcze więcej kilogramów, to sama z łóżka już
nie wstanę. Niedobrze mi na samą myśl.
Plan na resztę dnia? Zrobić psu jeść, dać psu jeść, potańczyć i się porozciągać, wziąć prysznic, obejrzeć vlogi shep689 i iść spać. Tak właśnie.
Plan na resztę dnia? Zrobić psu jeść, dać psu jeść, potańczyć i się porozciągać, wziąć prysznic, obejrzeć vlogi shep689 i iść spać. Tak właśnie.
A w
głośnikach The Legend of Zelda 25th Anniversary Special Orchestra – z yt.
Subskrybuj:
Posty (Atom)