Ciekawe. W pewnym momencie naprawdę zaczynasz żyć w tym
świecie, pochłaniają cię te emocje, postacie, do tego stopnia, że nawet nie
przewidujesz ich następnego ruchu. Bezwiednie czekasz na to co, co życie im
przyniesie. Co scenarzyści im napiszą. Jednak prawie cały odcinek wstrzymujesz
oddech, zastanawiasz się o co tu naprawdę do cholery chodzi. Żyjesz fikcją.
A
gdy próbujesz zachowywać się tak jak oni, rozglądając się szybko po pokoju,
wchodząc do niego z rozpędem potykasz się o plecach, który siostra zostawiła na
progu, a ty go nie zauważyłaś. Ot, takie przywrócenie do rzeczywistości.
Wiem,
że przesadzam, jestem tego świadoma. Tak przecież jest wygodniej. O wiele wygodniej.
Float by Sean Walsh & The
National Reserve