czwartek, 14 kwietnia 2016

samotność nie do zniesienia

Środa, 13 kwietnia 2016, godz. 22.45
   Może wreszcie powrócę do częstszego pisania w dzienniku? Wiem, że bardzo dobrze tego potrzebuję, ale jakoś czas tak szybko przecieka mi przez palce gdy siedzę w sieci. Za bardzo żyję życiem innych osób, bo nie mam własnego. Od kilku dni postanawiam sobie, że wreszcie coś napiszę. W końcu otworzyłam ten plik, chociaż czeka na mnie drugi odcinek anime „Super lovers”. Świetna historia. MyAnimeList na coś się przydało – bo przysłało mi przypomnienie na maila;).
   W tę niedzielę wyszłam z domu – pojechaliśmy z rodzicami do M. Kupiłam sobie kilka rzeczy, rodzice kupili wreszcie drzwi do domu. Całkiem mi się podobają. Trochę to potrwa zanim znajdzie się czas na ich wymianę, ale chociaż są już na miejscu.
   Tak, to bardzo ekscytujące. Od wczoraj oglądam na yt filmiki Kati Morton – terapeutki. Szkoda, że w Polsce chodzenie na terapię jest wyśmiewane i lekceważone. Wymieniałam już przecież całą listę rzeczy nad którymi powinnam popracować. Eh.
   Obejrzałam również w nocy filmik aseksualnej Anastazji na yt. Sposób w jaki mówiła o miłości… Kiedyś uważałam podobnie – to uczucie kosmiczne, pochłaniające, ale oglądając logi shep689 – uważam, że to nie wszystko. Nad związkiem trzeba pracować, to nie przychodzi łatwo. To nie najbardziej romantyczna kolacja ma znaczenie, ale to, gdy druga osoba przyniesie ci leki, ciepłą herbatę gdy chorujesz. I tak właściwie to najbardziej brakuje mi tych małych rzeczy, potrafiłabym się obejść bez kwiatów, wyszukanych kolacji, ale te drobnostki – że komuś na tobie zależy. Nigdy tego nie zaznałam i mam tego dość.
   Nawet gdybym teraz kogoś spotkała to i tak nie wiem czy zdołałabym się przed tą osobą otworzyć. Wiem, że bardzo, ale to bardzo bym chciała. Ta samotność po prostu jest nie do zniesienia. Szczególnie wieczorami, gdy po całym dniu jestem wykończona, właściwie niczym.
   Taki przykład z dziś – pan S., listonosz, kumpel taty, dorabia u nas czasami. Zaczął się uważać za rodzinkę – już chyba pisałam o tym, jak swojej małej córeczce o moim tacie mówił „wujo”. Dziś, chociaż zamknęłam drzwi ze sklepu do domu, to kurwa i tak przelazł przez dom. Chciało mi się wrzeszczeć – jest pan klientem, proszę wychodzić sklepem, nie przez dom. Miałam się już miło odezwać – że proszę nie chodzić w butach przez dom, czy coś w tym stylu, ale się pohamowałam. Głównie ze względu na rodziców, ale to nie znaczy, że mnie to nie wkurwia. O proszę, jaki pełny akapit na ten temat napisałam. Nienawidzę czegoś takiego – ludzie nie znają, nie szanują – udają głupich, że nie widzą granic przestrzeni osobistej.
   Może i powinnam odpuścić. Pewnie o wiele lepiej przeżywałabym pracę w sklepie, ale nie wiem jak. Wkurwiają mnie te drobnostki okropnie. Kolejną sytuacją – pojawił się w sklepie brat bliźniaczek – mówił do mnie per „ty”, i „cześć”, a ja uparcie od „dzień dobry”, do „do widzenia”, co prawda bezosobowo, ale i tak oficjalnie. Cóż, gdyby był to kto inny – brat jakiegoś kolegi z gimnazjum, innej koleżanki – spoko, nie mam nic przeciwko. Ale z nim nie chcę być na „ty”, aż mnie odrzuca na samą myśl.
   Jak odpuścić? Jak się nie przejmować tymi małymi sprawami? Wpadłam na pomysł, by napisać do Kati Morton. Może jako terapeutka miała by dla mnie jakąś radę. To moje zachowanie mogłoby wynikać z tego, co się stało trzy lata temu, może po podpaleniu się to nasiliło, ale zawsze taka byłam. Na dystans. Jakbym miała socjalne OCD – unikam ludzi jak zarazków i bakterii. Całkiem świetna analogia.
   Wystarczy tylko, że zacznę pisać i moje palce same mnie prowadzą. Uwielbiam to. Jakbym wyrzucała z siebie całą tę żółć, która nazbiera się we mnie w ciągu dnia.
   Inną rzeczą, o której chciałam pisać jest Trisha Paytas – tak, wygląda na to, że youtube to moje źródło inspiracji do pisania. Opublikowała dwa dni temu filmik o tym, że wspiera Donalda Trumpa – w US niedługo odbywają się wybory prezydenckie. Napisałam tylko – rozumiem cię, ale ja nie mogłabym głosować na kogoś, kto używa mowy nienawiści i nie wierzy w równouprawnienie. Ale nie przestałam subskrybować. W przeciwieństwie do mnie, przez jedną noc zrobiło tak ponad 300 tysięcy osób. Opublikowała następnego dnia filmik pod tytułem – „nie jestem homofobem, i nie jestem suką” – wiele komentarzy pod filmikiem mówiło – ty nie jesteś, ale wspierasz kogoś, kto jest. Nie chcę już opisywać szczegółów, bo za dużo czasu by to pochłonęło. Napiszę tylko, że inna youtuberka Kendall Rae opublikowała filmik, w którym reaguje na słowa Trish – dała mi ona wiele do myślenia i zainspirowała do tego, bym bardziej zainteresowała się tym, co dzieje się w Polsce.
   A jedną z tych rzeczy była szósta już rocznica katastrofy smoleńskiej. W tym roku było o wiele spokojniej, a przynajmniej taki odbiór docierał do mnie z mediów. Miałam o tym się rozpisać na sowich myślach, ale jak zwykle wolę być biernym odbiorcą Internetu.
   Ok., laptop już prawie, prawie się naładował, więc idę wziąć szybki prysznic i obejrzę swoje anime w łóżku.
   Ah! Chciałam jeszcze napisać o tym, że czytam antologię opowiadań „Po prostu miłość” – z okresu powojennego. Są one tak brutalne – w tym sensie, że kompletnie zaprzeczają istnieniu iście romantycznej – mickiewiczowskiej miłości. Sprowadzają ją do banału, pustego słowa, tego, że bardzo szybko można znaleźć sobie nową miłość, albo też pomylić strach z miłością – w patologicznym związku. Okropne są te historie, ale i tak będę je czytać. Może ta antologia./,;,, .
Nie, nie może to być prawda. Nie potrafiłam nawet dokończyć tego zdania.
 Labrinth - Beneath Your Beautiful ft. Emeli Sandé

Zapraszam!