niedziela, 13 marca 2016

spokojny weekend

   Dziś zamiast marudzić będę się zachwycać. Bo to był dobry weekend. Spokojny. Wczoraj spędziłam ponad pół godziny robiąc zdjęcia w sadzie.
   Posprzątałam też w domu, a potem obejrzałam „Inside out”. I tak jak powiedział Will z shep689 – przez pół filmu to po prostu płakałam. Ten film naprawdę dotyka emocji. Chyba najbardziej uderzyło mnie to, gdy Joy uświadomiła sobie, że Sadness jest niezbędna. Choć ja i tak nie zamierzam jej do siebie dopuścić. Jeszcze trochę smutku, a będę się musiała znaleźć pod obserwacją. Ale nie, dziś nie znajduję się w tej czarnej dziurze.
   Dziś pospałam sobie do 12, później zrobiłam obiad z babcią i mamą no i pozmywałam. Popisałam też trochę na KIKu. Pozwoliłam sobie zaszaleć i pofantazjować. Co jak co, ale wielbiciele BBW naprawdę potrafią podnieść poczucie wartości. Tak właściwie to wciąż jeszcze zaglądam na ten KIK.
   Jutro powinnam się wreszcie wyrwać z domu i pozałatwiać te wszystkie bankowe formalności i oddać książki do biblioteki. Mam nadzieję, że uda mi się zmotywować na tyle by wyjść z tego domu.
   Bo w domu nie muszę się wysilać. Nie muszę się przejmować tym jak bardzo wystaje mi brzuch, ani trądzikiem. Niczym. No cóż.

   Przez ostatnie dni nie pisałam, bo oglądałam „Grę o tron” – nadrobiłam wszystkie sezony. Kibicuję oczywiście Starkom i Daenerys. Może to dlatego, że z własną siostrą nie mam za dobrych stosunków, ale bardzo przeżywałam to, że Sansa i Arya się nie spotkały. I Jon z Branem również byli tak blisko siebie! To było nie do zniesienia. Jeszcze trochę zostało mi baterii w laptopie, więc dokończę oglądanie Sekaiichi Hatsukoi. Tak, wiem, że już nie raz to oglądałam. Hush.

http://doughnut92.tumblr.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!