piątek, 25 marca 2016

odwracam się od Kościoła Katolickiego

   Przydałoby się napisać choć kilka słów. Nie wiem konkretnie o czym, ale może coś przyjdzie mi do głowy. Święta, meh – i wzruszam ramionami. Do kościoła i tak nie zamierzam iść. Po prostu nie. Nawet ostatnio, gdy posprzątałam pokój i czułam się tak bardzo z niego dumna zaczęłam robić snapy. I zauważyłam, że dużo jest u mnie w pokoju symboli religijnych, szczególnie przy drzwiach. A przy oknie i moim łóżku wisi Beleth (totem). Miałam jednak ogromną ochotę zdjąć te dewocjonalia –obraz Matki Bożej z Lichenia, moje świadectwo pierwszej komunii, dwa obrazki z Janem Pawłem II. Nie zdjęłam ich jednak. Poza tym, że … Miałam napisać, że nie miałabym czym ich zastąpić, ale de facto zawsze mogłabym coś wymyśleć. Ale to była pierwsza rzecz powieszona na ścianie w moim pokoju. Może jestem dziwna. Nie daje mi to jednak spokoju. Hah i powracam do tego w Wielki Piątek. Ale cóż. I jadłam dziś wędlinę na śniadanie i słuchałam głośno muzyki w sklepie gdy porządkowałam materiał siewny. Hm. Nie odwracam się od Boga, ale na pewno odwracam się od Kościoła Katolickiego. Wrócę jednak do tego po świętach, na razie dam temu spokój.
   A tak, porządkowałam dzisiaj w sklepie. I liczyłam koszty firmowe i faktury zakupu i w ogóle. Po zamknięciu sklepu umyłam podłogę. Byłam też u psa. Co do przygotowań świątecznych, to na razie nie za wiele się przyłożyłam, ale jutro przede mną wielkie sprzątanie. Chłopaków nie ma, wrócą o 5 rano z montażu u hrabii. Taka drobnostka w rozmowie z mamą – że zawsze lepiej jest gdy się coś zrobi (niż jak się nie zrobi). Musiałam to zapisać(:
   Wiele czasu spędzam na KIK. Poznałam kilku ciekawych facetów. Jeden z nich Alex, mroczna dusza, fascynuje mnie, świetnie mi się z nim pisze. Podobnie jak z Paulem. Tylko co z tego, skoro nie potrafię takich internetowych przyjaźni długo utrzymać. Wspominam Jerome i Jonathana – nie pisałam z nimi już bardzo długo. Wciąż o nich jednak pamiętam.
   Trzy dni z rzędu wieczorami sobie ćwiczę. Rozciągam te swoje mięśnie. Dzisiaj zrobiłam 20 „brzuszków”. Na sam koniec złapał mnie okropny skurcz w brzuchu. O mało się nie popłakałam. Ale wstałam i potańczyłam sobie do jednej piosenki by rozluźnić mięśnie. Może tym razem mi się uda.
Anahi - Eres.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!