niedziela, 10 marca 2013

Art of acting...



                No tak. Pisząc teraz ryzykuję, że będę marnowała czas na Internecie, zamiast położyć wcześniej się spać. To będzie taka swoista próba mojej silnej woli: czy też uda mi się zamknąć ten plik i od razu położyć się spać? Let’s try.
                Jeśli chodzi o mój staż przy portalu nieruchomościowym – umówiłam się jutro na spotkanie z właścicielem firmy. Od razu zaznaczył, że spotkanie będzie trwało 20 minut. Nie wiem, obawiam się trochę tego spotkania – jak to ma wyglądać i w ogóle. Myślę jednak, że są całkiem spore szanse na to, by punkt o zaliczeniu stażu znów wpisać na swoją listę postanowień noworocznych.
                Tak, marzec, a ja jeszcze o nich pamiętam. Z realizacją postanowień poruszam się raz do przodu, raz do tyłu. Myślę jednak, że coraz bardziej skupiam się na tym działaniu. No, powiedzmy, że z reguły tak jest. Kogo niby mam oszukiwać? Piszę to przecież dla samej siebie. Jednak nie, nie dołuję się, nie o to chodzi. W porównaniu z tym co robię teraz, dzisiaj, a tym co było rok temu – to niebo a ziemia! Jak biel i czerń, dzień i noc. Gwałtowne opozycje mojego podejścia do życia. Jakkolwiek dziwacznie to wszystko nie brzmi.
                Mam na uwadze to, że chcę schudnąć, że chcę się uczyć języków, że chcę się doskonalić, być coraz lepsza. Jestem w drodze do perfekcji – najróżniej przez innych pojmowanej. Daję radę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!