sobota, 9 marca 2013

Some doubts...



Cóż, chyba muszę pamiętać o tym, że odświeżanie mojego bloga już któryś raz z rzędu wcale nie sprawi, że pojawi się chociaż ten jeden komentarz, czy kilka odwiedzin więcej. Ah.
                Minęło już trzynaście minut od poprzedniego akapitu, a ja jestem pochłonięta rozmową z koleżanką, która opuściła nasze szeregi na studiach. Kto by pomyślał, że kiedyś będę z nią tak mogła popisać? Okazuje się, że to nie było jej pierwsze podejście na studia, że w międzyczasie studiuje coś jeszcze i do tego dochodzi jej egzamin techniczny z jakiejś specjalności.
                Kurde, wow, Jesus Christ! Co jak co, ale tego się nie spodziewałam. Przypomniałam sobie, że nie sprawdzałam dzisiaj swojego oficjalnego maila. Zerknęłam. Wow, jest mail. W temacie „Przypomnienie”. Pierwsza myśl „jakiś spam”. A tu psikus. Okazało się, że to wiadomość od osoby, z którą w na początku roku rozmawiałam o możliwości stażu – pracy przy stronie internetowej. Facet napisał, że wydawałam się „obiecującą” osobą. Tak właśnie – obiecującą w cudzysłowie.
                Cholera, zdenerwowałam się. Idę spać.
Hedley – Perfect.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!