Zobaczymy więc, ile uda mi się dzisiaj napisać – ostatnie
zajęcia spędziłam zastanawiając się, jak wyglądałabym z wykałaczkami, które
podpierałyby moje powieki i śmiejąc się z najbłahszych nawet drobiazgów.
Postarałam
się i naprawdę nie wiem jakim cudem, wstałam po 6 – nie bez oporów i
rozpraszaczy, ale udało mi się napisać referat na leksykę – całe dwie strony
a4. Wyszykowałam się, zjadłam śniadanie, pogadałam trochę z mamą i
przedstawicielami firmy, którzy do nas wpadli, wydrukowałam te wszystkie teksty
i wsiadłam do samochodu N., która przyjechała po mnie jakoś ok. 10. Gdy
jechałyśmy do miasta głównie zastanawiałam się nad tym, kiedy ten dzień się
skończy. Przecież do 20 to tyle godzin! Dzień coraz bardziej zbliża się ku
końcowi, a ku mojemu zdumieniu minął naprawdę… miło.
Zaparkowałyśmy
sobie za uczelnią, posiedziałyśmy potem w naszym uczelnianym parku i
powtarzałyśmy materiał do kolokwium z literatury powszechnej, pogadałyśmy także
z naszym starszym kolegą – K., który czekał na seminarium, pojawiła się moja
koleżanka – Ł., której wczoraj w nocy poprawiałam nastrój na facebookowym
czacie, także z nią trochę pokonwersowałam. Niestety musiałyśmy zostawić za
sobą nadzwyczajne, kochane słoneczko i wejść na uczelnię. Czekałyśmy jakiś czas
pod salą – pojawił się i Błażej, kolega, który musiał zrezygnować z pracy w
samorządzie, ale właśnie – kolega, to słowo-klucz. Trochę mnie dziwiło to, że
tak na lajcie ze mną rozmawia, że jest taki otwarty w stosunku do mnie – prawie
myślałam, że się do mnie przytuli, haha. Czekał on na zaliczenie z języka
angielskiego – ma egzamin za dwa tygodnie na certyfikat. Chociaż przez chwilę
tak bardzo nie stresowałam się rozpoczynającym się dniem na uczelni.
Ku mojemu zaskoczeniu kolokwium z powszechnej
było całkiem bezbolesne – poszło mi nawet całkiem nieźle. Później
zaprezentowałam na zajęciach swój referat dotyczący „Ślepców” Materlincka,
omówiłyśmy ten tekst i czekałyśmy na kolejne zajęcia jak na ścięcie.
Poetyka.
Nawet złapałam panią doktor na korytarzu z pytaniem, czy nie dałoby rady, byśmy
pisały ten test za tydzień – bo mamy tego dzisiaj za dużo itd. Itp. Niestety
nie dała się przekonać, w końcu jednak wcale nie poszło nam tak tragicznie jak
się później okazało.
Jakoś
tak w przerwach między zajęciami (ale już naprawdę nie pamiętam chronologii) –
dostałyśmy wpisy z literatury powszechnej – pani prof. udało się na szczęście
sprawdzić nasze prace jeszcze tego samego dnia – do mojego indeksu powędrowała
druga już wtedy piękna 5, dziewczyny także nie miały złych ocen.
Po
poetyce czekałyśmy na romantyzm – wszystkie zestresowane jak tylko można –
tyle, że chociaż znów złapałyśmy trochę słońca i pooddychałyśmy świeżym
powietrzem na zewnątrz. Przed romantyzmem udało się nam także dowiedzieć o
wynikach kolokwium z poetyki – wszystkie zaliczyłyśmy, ja na semestr jako
jedyna dostaję 5. Nie pytajcie się mnie jakim cudem. Jednak po wpisy będziemy
się mogły zgłosić dopiero za tydzień – gorzej dla mnie, bo nie mam miesięcznego.
Romantyzm,
nie mam pojęcia skąd to wrażenie minął podobnie jak inne przedmioty – niby się
wlókł, a jednak jakoś się go przetrwało i to nie najgorzej. Każda z nas z
większymi, czy mniejszymi problemami przeczytała swój referat. Zdeprymowały
mnie trochę nasze końcowe oceny – dziewczyny dostały po 3, a ja 3+ z
komentarzem od pana profesora, iż ma nadzieję, że na egzaminie będzie lepiej.
Postaram się by było. Ale czy nie starałam się przez cały semestr? Ok., może i
mało jak na moje możliwości, ale to tylko 0,5 różnicy między oceną moją, a
koleżanek, których komentarze na ćwiczeniach z przedmiotu przez cały semestr
można policzyć na palcach jednej ręki… A może źle na siebie patrzę?
W
przerwie między ćwiczeniami a wykładem (dziś kolejność była odwrotna) udało nam
się uzyskać wpisy z retoryki dziennikarskiej – z jednej strony bardzo się
cieszę, bo nie muszę jutro czekać do 16 na uczelni, a z drugiej żałuję, że pani
profesor nie udało się jakoś ustosunkować do naszych prac – bo to były wpisy
zdobyte praktycznie w biegu. Sama profesor przyznała, że jeszcze nigdy tak nie
pracowała – zaliczenia przedmiotów udzielała nawet na korytarzu tego dnia.
Ze
zdobytymi wpisami z kolejnego przedmiotu (ah, kolejna 5!) udałyśmy się na
wykład – ostatni już z tej epoki – za tydzień zajęć z panem profesorem nie
mamy. Ciekawie opowiadał o drugim i trzecim pokoleniu romantyków, o Norwidzie,
o Marii Janion i paradygmacie romantycznym. Na koniec dodatkowo wykazywał, że
cała otoczka związane z katastrofą Smoleńska i komentarzami PiSu jest taką
pocztówką tego wzorca romantycznego – który według Janion żył w naszej kulturze
od 1795 roku do 1989 – daty akurat łatwe do zapamiętania. Za to okazało się, że
nasz wykładowca romantyzmu nie ma poglądów prawicowych – a już myślałam, że
większość wykładowców na naszej uczelni takie propaguje. Psikus. Jednak trochę
nie podobały mi się konotacje bijące z jego wypowiedzi – jakieś takie drwiny,
czy kpiny urządził sobie z tej sprawy.
Po
wcześniej (na wielkie szczęście) skończonym wykładzie zapukałyśmy do pani
doktor – czy możemy zacząć zajęcia z leksyki trochę wcześniej – jasne,
powędrowałyśmy do jednej z pustych sal (no bo tak na dobrą sprawę, to kto
normalny siedzi na uczelni do 19?) – przeczytałam swój referat, podobnie jak i
A. i I., ale niestety oprócz referatu musimy przygotować jakąś notatkę – do tego,
same musimy pogrzebać w słownikach. Moim zadaniem na przyszły tydzień, dlatego,
że pisałam o socjolekcie studentów, jest porównać słownictwo studentów z XIX
wieku (jest jakaś scenka w „Lalce”) z dzisiejszym, nie mam pojęcia jak to
zrobię, ale dla kolejnej 5 w indeksie postaram się.
Naprawdę,
jestem zdziwiona, że tak spokojnie i nawet co by nie było, konstruktywnie minął
mi dzień. (Ah! Jak kusi by napisać „dzisiejszy dzień” – ale przecież, jako
studentka polonistyki muszę unikać tautologii, prawda?;) ) Jestem tak zmęczona,
że nawet nie mam siły włączyć lampki – piszę na totalne wyczucie klawiatury.
Nie wiem jak udało mi się zmotywować do napisania tego tekstu – i to jeszcze
wydaje mi się, że z zachowanym sensem wypowiedzi. Padam. Jutro będzie także
dobry dzień.
Serdecznie gratuluję sukcesu! Oby tak dalej i miłego dnia!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń