Problemem staje się to wtedy, gdy ciężko znaleźć wokół
siebie takich ludzi – ludzi, którzy coś ci mogą zaoferować – wsparcie, wiedzę
cokolwiek. Powtarzam się. A chciałam tylko pisać o tym, że spotkałam dziś
trzech swoich nauczycieli z liceum na mieście. Przed uczelnią minęłam pedagożkę
– akurat do niej pasuje do słowo. Oczywiście powiedziałam dzień dobry, no skoro
mnie zauważyła… A chciałam kiedyś jej szczerze wygarnąć co o niej myślę.
Obiecała mi w liceum pomóc, a potem miała mnie w dupie… Nie zapomniałam tego.
Później na uczelni nie wiem jakim cudem, skąd i po co – spotkałam swojego
nauczyciela fizyki. Ah! Dziewczyny śmiały się, że będzie z nami chodził na
polonistykę – ja tam bym się ucieszyła ;D. A już pod koniec dnia w mieście
minęłam „nauczycielinę” (dlaczego Word tego wyrazu nie podkreśla?) – geografii z
czasu, gdy byłam w pierwszej klasie. Przypomniały mi się, a jakże te cudowne
lekcje i kartkówki, które u niej pisaliśmy. Oraz dziewczyny zwracające się do
niej per „ty”.
![]() |
http://www.rysuneksatyryczny.com/ |
Oto. Znalazłam
jeszcze lepszą grafikę, totalnie wpasowującą się w mój nastrój, który ostatnio
bardzo rzadko mnie opuszcza.
Dziś
niby powinnam być zadowolona – dostałam i 5 z poetyki i 5 z leksyki, ulotki nie
bez problemów, ale jednak będą wydrukowane. Daję sobie radę. Dajemy sobie radę…
Ale jakoś tak…
Dziewczyny
dziś rozmawiały trochę o wakacjach – A. wybiera się do Hiszpanii, ale by
zostawić sobie pole do manewru przy wyborze państwa wyrabia sobie z chłopakiem
paszporty. N. wybiera się z mężem do Łeby, a pod koniec wakacji też będą
chcieli wyjechać – tym razem gdzieś za granicę. A trzecia koleżanka też coś tam
wspominała… A ja myślę – kiedy będę mogła sobie taki wyjazd zaplanować? Długo
nie. Najpierw muszę zrobić wszystko, by zafundować rodzicom choćby krótką
wycieczkę do Zakopanego. A za rok muszę pomyśleć o organizacji 25 rocznicy
ślubu rodziców. Zatem mam co robić.
W
przyszłym tygodniu egzaminy, a ja mam jeszcze wystawę rolniczą – mam nadzieję,
że jeden dzień to uda mi się zostać w domu. Poza tym przyjeżdża babcia aż z
Głogowa. Potem może jeszcze wyjdzie tak, że jestem jakaś nietowarzyska, bo nie
chcę z nią siedzieć – a mam naukę.
Wciąż
o niej piszę, a tak na dobrą sprawę jeszcze niczego nie zaczęłam. Jest 22.15.
Nie bardzo chce mi się jeszcze spać, więc myślę, że pójdę się umyć i usiądę nad
gramatyką – wypiszę sobie deklinacje czasownika według Tokarskiego i
Laskowskiego (chyba tak…) i poczytam jeszcze podręcznik do romantyzmu. Taki mam
plan.
Mozart – Koncert fortepianowy
C-DUR 21.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz