czwartek, 20 czerwca 2013

Każdy chce mieć misia. Nikt nie pyta kogo chce miś...



Problemem staje się to wtedy, gdy ciężko znaleźć wokół siebie takich ludzi – ludzi, którzy coś ci mogą zaoferować – wsparcie, wiedzę cokolwiek. Powtarzam się. A chciałam tylko pisać o tym, że spotkałam dziś trzech swoich nauczycieli z liceum na mieście. Przed uczelnią minęłam pedagożkę – akurat do niej pasuje do słowo. Oczywiście powiedziałam dzień dobry, no skoro mnie zauważyła… A chciałam kiedyś jej szczerze wygarnąć co o niej myślę. Obiecała mi w liceum pomóc, a potem miała mnie w dupie… Nie zapomniałam tego. Później na uczelni nie wiem jakim cudem, skąd i po co – spotkałam swojego nauczyciela fizyki. Ah! Dziewczyny śmiały się, że będzie z nami chodził na polonistykę – ja tam bym się ucieszyła ;D. A już pod koniec dnia w mieście minęłam „nauczycielinę” (dlaczego Word tego wyrazu nie podkreśla?) – geografii z czasu, gdy byłam w pierwszej klasie. Przypomniały mi się, a jakże te cudowne lekcje i kartkówki, które u niej pisaliśmy. Oraz dziewczyny zwracające się do niej per „ty”.
http://www.rysuneksatyryczny.com/
                Oto. Znalazłam jeszcze lepszą grafikę, totalnie wpasowującą się w mój nastrój, który ostatnio bardzo rzadko mnie opuszcza.
                Dziś niby powinnam być zadowolona – dostałam i 5 z poetyki i 5 z leksyki, ulotki nie bez problemów, ale jednak będą wydrukowane. Daję sobie radę. Dajemy sobie radę… Ale jakoś tak…
                Dziewczyny dziś rozmawiały trochę o wakacjach – A. wybiera się do Hiszpanii, ale by zostawić sobie pole do manewru przy wyborze państwa wyrabia sobie z chłopakiem paszporty. N. wybiera się z mężem do Łeby, a pod koniec wakacji też będą chcieli wyjechać – tym razem gdzieś za granicę. A trzecia koleżanka też coś tam wspominała… A ja myślę – kiedy będę mogła sobie taki wyjazd zaplanować? Długo nie. Najpierw muszę zrobić wszystko, by zafundować rodzicom choćby krótką wycieczkę do Zakopanego. A za rok muszę pomyśleć o organizacji 25 rocznicy ślubu rodziców. Zatem mam co robić.
                W przyszłym tygodniu egzaminy, a ja mam jeszcze wystawę rolniczą – mam nadzieję, że jeden dzień to uda mi się zostać w domu. Poza tym przyjeżdża babcia aż z Głogowa. Potem może jeszcze wyjdzie tak, że jestem jakaś nietowarzyska, bo nie chcę z nią siedzieć – a mam naukę.
                Wciąż o niej piszę, a tak na dobrą sprawę jeszcze niczego nie zaczęłam. Jest 22.15. Nie bardzo chce mi się jeszcze spać, więc myślę, że pójdę się umyć i usiądę nad gramatyką – wypiszę sobie deklinacje czasownika według Tokarskiego i Laskowskiego (chyba tak…) i poczytam jeszcze podręcznik do romantyzmu. Taki mam plan.
Mozart – Koncert fortepianowy C-DUR 21.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!