poniedziałek, 10 czerwca 2013

Deszczowo-słoneczny dzień



Deszczowe dni mają to do siebie, że są takie wolniejsze, spokojniejsze – dziś było tak tylko do południa – gdy byłam na uczelni, potem czas leciał galopując. Ciach - jestem w pociągu, ciach – jestem w domu, ciach – jadę z tatą do banku zapłacić ZUS, ciach – jedziemy z tatą odebrać brata ze szkoły, ciach – rozmawiam z mamą i siostrą siedząc w kuchni, ciach – jest już 21.32.
                Niestety żadnej z koleżanek nie namówiłam na przeczytanie swojego tekstu, który ma być pracą zaliczeniową na retorykę (zatytułowałam go „Ograniczona wolność”), więc dałam go mamie w domu do przeczytania, powiedziała, że „mam lekkie i pióro” i że powinnam napisać książkę. Cóż, w końcu to od mamy dostałam pierwszy zeszyt w którym prowadziłam swój pamiętnik – dziecinne pismo, dziecinne problemy – ale za to jak tam kolorowo! Pewnie dlatego i teraz nie mogę się powstrzymać od wklejania nawet do tego pliku różnych grafik – ot, tak dla urozmaicenia.
                Kurczę, aż zerknęłam do tego zeszytu – jakoś tak, miałam go pod ręką ;) Swój pierwszy wpis napisałam 14 listopada 2001 roku. Prawie 12 lat pisania – oczywiście z różnym skutkiem i z różnym nasileniem przez te wszystkie lata.
                Ah, Oki, już wracam – wrzuciłam na fb zdjęcie pierwszego wpisu, który napisałam tamtego dnia. Ta przeszłość… Taka zabawna i przyjemna, pozytywna. Kolorowa.
                Tak. 21.50. Głupi facebook. A nie, to głupia ja.
                Napiszę jeszcze o tym, że na moim rozwojowym blogu pojawiło się kilka fajnych komentarzy od osób, z którymi wcześniej tylko jako-taki złapałam kontakt – i ja się cieszę, że wróciłam do tej naszej ekipy. Staram się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!