
Stuknęło
mi 21 lat. Oczko. W U.S. dopiero od dziś mogłabym legalnie kupić piwo (jakby to
naprawdę było ważne). Do tego zdałam egzamin z historii mediów na 5. Na mieście
prezentowałam się ładnie – po raz pierwszy wybrałam się na uczelnię w sukience.
I tak wystroiłam się bardziej niż koleżanki z roku. Każda z nich na kolorowo –
ja jedna na czarno, klasycznie. Gdy A. zobaczyła mnie rano stwierdziła, że
przyjechałam po 6. Jasne. Po prostu wydaje mi się, że egzamin, to egzamin. Jak
matura. No ale.
Gdy
szłam na uczelnię z A. i S. dziewczyny powiedziały, że ja pierwsza wchodzę na
egzamin. Potem rozmawiałyśmy o tym, z czego może nas pytać – pan doktor podał
nam pewne zagadnienia – jednym z nich była heterogeniczność – śmiałam się, że
jeśli mnie o nią zapyta, to swoją wypowiedź zacznę w ten sposób „Heterogeniczność
w mediach można rozpatrywać wielowymiarowo – jako mnogość gatunków
publicystycznych, mnogość różnych form środków masowego komunikowania…”. Nawet
nie skończyłam tego zdania, a A. powiedziała, że wchodzę ostatnia. Co mi za
różnica?
N. i
S. otrzymały 5. A. wyszła jako trzecia z czwórką. A ja weszłam jednak na samo
koniec i wyszłam z 5 – sam doktor powiedział, że postawioną z czystym sumieniem
i zasłużoną, do tego powiedział mi, że jestem bystra i w ogóle. Śmiałam się po
egzaminie, że zagadałam wykładowcę – bałam się, że zada mi pytania, na które
nie będę w stanie udzielić odpowiedzi i po prostu opowiadałam o tym, czego się
ostatnio dowiedział. Pan doktor zadał mi może tylko dwa pytania – resztę sama
mówiłam. Na pytanie o niezależne media odpowiedziałam – TV trwam, TV republika,
tygodnik „Do rzeczy” (jeszcze dopowiedziałam, że go kupuję) – dodałam także, że
to nie tyle niezależne, co opozycyjne do władzy. Doktor ich bronił, że przez to
są bardziej krytyczne w stosunku do władzy. Później temat zszedł coś na zakłamywanie
historii – wspomniałam o „Nasze matki, nasi ojcowie” wyemitowanym w zeszłym
tygodniu w TVP, powiedziałam, że oglądałam debatę po tym serialu i miałam w
związku z tym mieszane uczucia. Dodałam, że początkowo do debaty nie zaproszono
przedstawiciela AK (a przecież jak można było tego nie zrobić?) i dopiero po
interwencji portalu niezależna.pl wystosowało TVP takie zaproszenie do
kombatantów. Mówiłam o historii w szkole, że podręczniku mojego brata z I klasy
szkoły średniej, w którym niby czyta się o II wojnie, ale nic z tego nie można
zrozumieć. Powiedziałam także to, co wiele razy mówił mój tata – że z młodego
pokolenia robią po prostu idiotów nieświadomych najnowszej historii – mina pana
doktora na moje słowa – bezcenna! Nie spodziewał się, że mogą być osoby
świadome takiej manipulacji. Powiedziałam, że rozmawiam z tatą na takie różne
tematy – co jeszcze bardziej zdziwiło pana doktora i kazał mi polecić tacie
książkę, którą czytaliśmy na egzamin. Tłumaczył się też z niej – że po prostu
chciał nam pewne rzeczy w ten sposób uświadomić. A jeszcze na samym początku,
gdy wyszliśmy właśnie od tej książki powiedziałam swoje zdanie, że gdyby tę
rozmowę prowadził z Gmyzem, ktoś bardziej mu sceptyczny, to ta książka miałaby
charakter bardziej dynamiczny (dokładnie tak to ujęłam, ładnie, prawda?), ale
od razu dodałam, że pan Gmyz w taki sposób argumentuje swoje tezy, że trudno
się z nim nie zgodzić, trudno mu nie wierzyć. Tak teraz myślę, że gdybym może
bardziej uważnie, bardziej świadomie czytała wywiad-rzekę, to pewnie coś tam
bym znalazła, ale przekonana, że na moje wątpliwości pan Gmyz znalazłby odpowiedź.
Na koniec, gdy doktor wstawiał mi ocenę powiedziałam, że ładna to piątka w
urodziny – a więc i przy okazji dostałam życzenia wszystkiego najlepszego.
Dowiedziałam się, że jego mama ma imieniny dzisiaj. Życzył nam udanych wakacji
i widać było, że bardzo liczy na to, iż spotkamy się w przyszłym semestrze.
Wielu
rzeczy nie powiedziałam – na przykład czegoś więcej o tym niemieckim serialu,
albo o tym, że dziś odbyła się rozprawa Turowskiego przeciwko Gmyzowi – dopiero
po południu pojawiła się informacja, że dziennikarz wygrał tę sprawę. No, ale
panu doktorowi trochę się spieszyło, więc wyszłam z uczelni nawet wcześniej –
jakoś ok. 12. A. czekała na mnie pod salą.
Trochę
nie czuję się zbyt fajnie, jeśli chodzi o oceny – kolejna taka sytuacja. Ale
chyba wolę to, bym i ja i dziewczyny miały po 5, niż gdy mają one 3, a ja 3,5
jak z romantyzmu… Niby pan doktor tłumaczył się tym, że to dlatego, że jesteśmy
na pierwszym roku i nie chce nas zniechęcać i blebleble. Ale co to ma do
rzeczy? Jeśli ktoś jest ignorantem i po prostu nie interesuje go to, co się
dzieje w Polsce, to nawet z takiej okazji jak egzamin na studiach nie zacznie
się wciągać w tę tematykę. A., wydaje mi się dostała 4 dlatego, że powiedziała,
iż nie interesuje się polityką. A doktor
jak to doktor śmiał się, że to chłopakami się interesuje i romansami (wypomniał
jej kilka razy Dana Browna, którego czytała kiedyś). Z jednej strony mi się to
nie podoba, z drugiej ma on w tym szczyptę racji. No ale przecież nie zmusi się
każdego młodego człowieka do zaangażowania, albo chociażby śledzenia tego, co
się dzieje, nawet w nikłym stopniu. Ludzi w przerażającej większości to nie
interesuje.
Ok.,
a jak spędziłam resztę urodzinowego dnia? Wypiłam z A. na mieście piwo – ah, te
pyszne Redd’s!
Kurczę,
usłyszałam hałas za oknem, tak się wystraszyłam, że zleciałam na dół sprawdzić
co się dzieje, już chyba nigdy nie przestanę się takimi rzeczami przejmować…
Wracam
do tematu. Wróciłam do domu, ogarnęłam się trochę i musiałam iść do pracy –
tata za Warszawą, a brat z mamą i siostrą pojechał na Kraków – jeszcze nie
wrócili. Posiedziałam te dwie godziny, weszłam na górę i resztę dnia spędziłam
grając w simsy. Dopiero jakoś po 10 przyjechał tata (przywiózł też babcię).
Nom.
Mam
włączoną przeglądarkę – cały dzień pojawiają się na mojej facebookowej stronie
wpisy z życzeniami od znajomych. Naprawdę nie wiem dlaczego, ale te,
sprawiające mi najwięcej uśmiechu to wpisy od znajomych z samorządu.
Oczywiście, smsy od bliskich mi kiedyś koleżanek także wywoływały ten uśmiech.
Jutro
wybieram się tylko na zaliczenie z wf – gramatykę za tydzień. Wolę się skupić
na romantyzmie. Mam nadzieję, że uda mi się jutro wrócić jak najwcześniej. Tak
w ogóle to już idę spać, bo po cóż miałabym tu dłużej zamulać?
W
dniu swoich 21 urodzin życzę sobie wytrwałości w realizacji celów, cierpliwości
do planowania i odhaczania kolejnych punktów, siły do utraty kilogramów,
umiejętności do prowadzenia działalności, głodu wiedzy – zaliczenia każdego
semestru polonistyki na swojej uczelni z jak najlepszymi wynikami, przyjaźni
oraz prawdziwej miłość, odnalezienia TEJ OSOBY. To jest to, czego ja sobie
życzę.
Wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuń