No
może uda mi się skupić na tyle i streścić, by wrzucić notkę na bloga przed
północą. Mam na to 35 – bardzo dużo czasu.
Śnił
mi się dziś K. To chyba dlatego, że A. opowiadała ostatnio o swoim śnie,
również z K. w roli głównej – jednak gdy o tym śnie mówiła, była jakaś taka
niepewna – nie bardzo chciała powiedzieć, co konkretnie robili w tym śnie,
haha. A ja już nie pamiętam co konkretnie, ale wiem, że był K. To żaden wybieg
z mojej strony;).
Dzień
minął mi na pracy w sklepie i przygotowaniach do wystawy. Mogę być z siebie
zadowolona, bo naprawdę się starałam – byłam uprzejma, przejmowałam się, gdy w
czymś nie mogłam pomóc, skrzętnie wszystko notowałam. Tak. W międzyczasie
jednak zamiast zająć się konstruktywnymi przygotowaniami do egzaminów
siedziałam praktycznie cały dzień na czacie. Brawo, Karolcia. Ale nie gniewam
się na siebie. Unikam negatywnych emocji – już nawet podświadomie. Na tym
głupim czacie na przykład wcale nie przyjmuję zaproszeń do rozmowy od „smutnego”
czy innego „zapłakanego”, a gdy ktoś chciał mi ostatnio na czacie dopiec,
spłynęło to mnie. Uodporniłam się. Bo tak właściwie dlaczego mam brać do siebie
to, co negatywne? Mam dość pesymizmu, nieszczęść i innych. Chcę mieć spokojne,
piękne, szczęśliwe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz