piątek, 21 czerwca 2013

Unikam negatywnych emocji...



No może uda mi się skupić na tyle i streścić, by wrzucić notkę na bloga przed północą. Mam na to 35 – bardzo dużo czasu.
                Śnił mi się dziś K. To chyba dlatego, że A. opowiadała ostatnio o swoim śnie, również z K. w roli głównej – jednak gdy o tym śnie mówiła, była jakaś taka niepewna – nie bardzo chciała powiedzieć, co konkretnie robili w tym śnie, haha. A ja już nie pamiętam co konkretnie, ale wiem, że był K. To żaden wybieg z mojej strony;).
                Dzień minął mi na pracy w sklepie i przygotowaniach do wystawy. Mogę być z siebie zadowolona, bo naprawdę się starałam – byłam uprzejma, przejmowałam się, gdy w czymś nie mogłam pomóc, skrzętnie wszystko notowałam. Tak. W międzyczasie jednak zamiast zająć się konstruktywnymi przygotowaniami do egzaminów siedziałam praktycznie cały dzień na czacie. Brawo, Karolcia. Ale nie gniewam się na siebie. Unikam negatywnych emocji – już nawet podświadomie. Na tym głupim czacie na przykład wcale nie przyjmuję zaproszeń do rozmowy od „smutnego” czy innego „zapłakanego”, a gdy ktoś chciał mi ostatnio na czacie dopiec, spłynęło to mnie. Uodporniłam się. Bo tak właściwie dlaczego mam brać do siebie to, co negatywne? Mam dość pesymizmu, nieszczęść i innych. Chcę mieć spokojne, piękne, szczęśliwe życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!