Kogo by nie spytać, to słucha „różnej muzyki”. Ciekawa
tylko jestem, czy jest wiele osób które słuchają tak różnorodnych gatunków jak
ja.
Wczoraj
wieczorem włączyłam sobie półtora godzinny koncert muzyki klasycznej – Mozarta,
a dziś porządkując rzeczy w półkach zasłuchana byłam w ostatniej płycie Eminema
– Refill. To reedycja albumu Relapse. Nie zdążyłam jeszcze tak na dobrą sprawę
przyjrzeć się tekstom zawartym na płycie, ale wrażenia słuchowe są świetne. Jak
zawsze można liczyć na Eminema.
Mogę
się trochę na siebie złościć, odkąd dostałam ją od Kaśki na urodziny
odsłuchałam ją tylko raz. O zgrozo! Nadrobię to w ciągu najbliższych dni. Twórczość
Eminema zdecydowanie nie może być ignorowana ;).
Dzień
zleciał mi szybko, nie wiem nawet na czym. Trochę czasu spędziłam w sklepie,
trochę posprzątałam w pokoju – tzn. poogarniałam swoje materiały ze studiów i
inne wydruki. Kurcze, tyle mam tego, że sama nie byłam zaskoczona gdy znalazłam
np. przeprowadzony dawno, dawno temu (w gimnazjum) wywiad z młodym pianistą.
Ah, to były czasy.
Jakkolwiek
notatki z filozofii, literatury oświecenia i inne wylądowały głęboko w półce
dołączając do tych z literatury staropolskiej. Przynajmniej nie będą czuły się
już więcej samotnie :D. Stwierdziłam także, że wszystkie te tytuły filmów,
książek, piosenek i innych wpisane na dziesiątki małych karteczek muszę sobie
przepisać i je wyrzucić. Pierwszą 20 już przetrawiłam. Czeka mnie dalsze
zagłębianie się w swoje pomysły. To na pewno będzie ciekawe.
Będąc
w sklepie wydrukowałam sobie także planer na marzec. Już teraz, bo już teraz
wiem, czego od siebie oczekuję. W domu także zaczęłam ładnie (bo kolorowo) swój
rozwojowy zeszyt. Przeglądałam także dzisiaj trochę rozwojowe blogi (zakładka
po prawej stronie) i zastanawiałam się czy i ja nie chciałabym takiego
prowadzić, czy zresztą już nie idę w tym kierunku. I z jednej strony się
ucieszyłam, bo to świadczy o prawdziwych zmianach w moim postrzeganiu świata, a
z drugiej zrobiło mi się dziwnie, bo wtedy moje codzienne pisanie przestałoby
być moimi najskrytszymi, najgłębszymi przemyśleniami, a tylko kolejnym
postępowym blogiem (pisane to oczywiście z ironią).
22.45.
Mam trochę słabą wolę. A to sprawdzam czy ktoś mi nie odpisał na grupowym
blogu, szukam sobie szablonu na bloga (nie mam cierpliwości do zamawiania ;d),
szukam jakieś fajnej piosenki, którą mogłabym umieścić na końcu postu. Głównie
szukam jej dlatego, że nie chce mi się sprawdzać, czy ma 100% wpisywałam już
utwór Tank – I can’t make you love me. Ale chyba tak.
Tak
czy siak kończę już ten wpis, za bardzo jestem rozproszona by coś wyskrobać
jeszcze wartościowego. Jutro jadę na egzamin busem po 8, umówiłam się na dworcu
z Beatą, później mam nadzieję, że uda nam się wyjść na piwko. Spędzę może też
trochę dnia u babci. Słowem cieszę się na dobry dzień. I marzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz