wtorek, 19 lutego 2013

Music is all I have...



Kogo by nie spytać, to słucha „różnej muzyki”. Ciekawa tylko jestem, czy jest wiele osób które słuchają tak różnorodnych gatunków jak ja.
                Wczoraj wieczorem włączyłam sobie półtora godzinny koncert muzyki klasycznej – Mozarta, a dziś porządkując rzeczy w półkach zasłuchana byłam w ostatniej płycie Eminema – Refill. To reedycja albumu Relapse. Nie zdążyłam jeszcze tak na dobrą sprawę przyjrzeć się tekstom zawartym na płycie, ale wrażenia słuchowe są świetne. Jak zawsze można liczyć na Eminema.
                Mogę się trochę na siebie złościć, odkąd dostałam ją od Kaśki na urodziny odsłuchałam ją tylko raz. O zgrozo! Nadrobię to w ciągu najbliższych dni. Twórczość Eminema zdecydowanie nie może być ignorowana ;).
                Dzień zleciał mi szybko, nie wiem nawet na czym. Trochę czasu spędziłam w sklepie, trochę posprzątałam w pokoju – tzn. poogarniałam swoje materiały ze studiów i inne wydruki. Kurcze, tyle mam tego, że sama nie byłam zaskoczona gdy znalazłam np. przeprowadzony dawno, dawno temu (w gimnazjum) wywiad z młodym pianistą. Ah, to były czasy.
                Jakkolwiek notatki z filozofii, literatury oświecenia i inne wylądowały głęboko w półce dołączając do tych z literatury staropolskiej. Przynajmniej nie będą czuły się już więcej samotnie :D. Stwierdziłam także, że wszystkie te tytuły filmów, książek, piosenek i innych wpisane na dziesiątki małych karteczek muszę sobie przepisać i je wyrzucić. Pierwszą 20 już przetrawiłam. Czeka mnie dalsze zagłębianie się w swoje pomysły. To na pewno będzie ciekawe.
                Będąc w sklepie wydrukowałam sobie także planer na marzec. Już teraz, bo już teraz wiem, czego od siebie oczekuję. W domu także zaczęłam ładnie (bo kolorowo) swój rozwojowy zeszyt. Przeglądałam także dzisiaj trochę rozwojowe blogi (zakładka po prawej stronie) i zastanawiałam się czy i ja nie chciałabym takiego prowadzić, czy zresztą już nie idę w tym kierunku. I z jednej strony się ucieszyłam, bo to świadczy o prawdziwych zmianach w moim postrzeganiu świata, a z drugiej zrobiło mi się dziwnie, bo wtedy moje codzienne pisanie przestałoby być moimi najskrytszymi, najgłębszymi przemyśleniami, a tylko kolejnym postępowym blogiem (pisane to oczywiście z ironią).
                22.45. Mam trochę słabą wolę. A to sprawdzam czy ktoś mi nie odpisał na grupowym blogu, szukam sobie szablonu na bloga (nie mam cierpliwości do zamawiania ;d), szukam jakieś fajnej piosenki, którą mogłabym umieścić na końcu postu. Głównie szukam jej dlatego, że nie chce mi się sprawdzać, czy ma 100% wpisywałam już utwór Tank – I can’t make you love me. Ale chyba tak.
                Tak czy siak kończę już ten wpis, za bardzo jestem rozproszona by coś wyskrobać jeszcze wartościowego. Jutro jadę na egzamin busem po 8, umówiłam się na dworcu z Beatą, później mam nadzieję, że uda nam się wyjść na piwko. Spędzę może też trochę dnia u babci. Słowem cieszę się na dobry dzień. I marzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!