sobota, 23 lutego 2013

Be awake in your life!



A więc założyłam swojego rozwojowego bloga. Z większą ilością szczegółów na temat tego jak sobie radzę ze swoimi postanowieniami, planami etc. Ładnych kilka godzin spędziłam dzisiaj na poszukiwaniu odpowiedniego szablonu. Gdy już myślałam, że takowy znalazłam, zmieniłam zdanie po godzinie. Chyba najlepiej zrobię, gdy gdzieś zamówię taki szablon, nie mam jednak cierpliwości do czekania na zrealizowanie zamówienia. Eh.
                Niewyspanie się jest najgorszą rzeczą z możliwych. Doszłam do tego wniosku właśnie teraz, bo przez to nie za wiele dzisiaj zrobiłam. Nie dość, że wstałam po 11 (a może to była dopiero 10?), to naprawdę nic specjalnego nie chciało mi się robić. Mogę się cieszyć dzisiaj z kilku rzeczy tylko – posprzątałam w firmie, pohamowałam swoje emocje – swoją nerwowość i znów ćwiczyłam. Ah, z jaką satysfakcją. Jedno ćwiczenie zrobiłam nawet dwa razy będąc w pracy – z nudów. Chyba coś mi się w głowie poprzestawiało :D.
                Drugim powodem wątpliwości do mojego równego sufitu nad głową może być fakt, że tęsknię za uczelnią. Nie mogę się już doczekać poniedziałku i pierwszych zajęć ze specjalizacji. Chyba naprawdę musi być coś ze mną nie tak. Z drugiej strony także się go obawiam – spotkanie z WRSS w sprawie juwenaliów oraz nieszczęsny wf. Ale dam radę. Przecież prawdziwe życie zaczyna się dopiero poza naszą sferą komfortu, prawda?
                Choćbym chciała dziś chyba za dużo nie napiszę. Najchętniej poszłabym spać, ale wiem, ze trudno mi się będzie do tego zmotywować. Co jest naprawdę śmieszne – bo potrafię ćwiczyć te 15 minut dziennie, a nie mogę się położyć spać przed 23.00. A przecież jutro już tak późno spać iść nie mogę. Właściwie, to chciałabym sobie zrobić eksperyment. Położyć się wcześniej spać i wcześniej wstać. Wtedy mogłabym zobaczyć, na co najchętniej mam ochotę takimi rankami.
                To są jednak takie moje dylematy związane z planowaniem, których tutaj już raczej powinnam unikać, skoro prowadzę ConsiderYourLife.
                Chcę zacząć żyć, chcę móc wieczorem nie przestawać odrywać rąk od klawiatury podczas opisywania mnóstwa pozytywnych wydarzeń dnia. Chcę się odciąć od przeszłości – porażki na całej linii w Łodzi. Przyszło mi do głowy by się tak całościowo z Łodzią rozliczyć w jakimś wpisie. Dziś jednak nie mam na to siły. Postaram się jednak zebrać w sobie i zrobić sobie „rachunek sumienia”.
                Cieszę się na swoje nowe życie. Zaczynam wymagać od siebie więcej, pamiętać o swoich postanowieniach w ciągu dnia. To takie budujące. A myślom – dlaczego wcześniej tak nie podeszłam do swojego życia – nie będę się poddawać. To raczej pytanie służące mojej psychoanalizie, a nie mojej produktywności. Wierzę, że będzie dobrze.
Delilah – Breath.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!