Bardzo prosto jest sobie postanowić: od dzisiaj się zmieniam. Powiedzieć sobie, że dość takiego
życia jakie się miało do tej pory, że czas na zmiany. Działanie jest tą
najtrudniejszą częścią. Choć wydawać by się mogło – cóż trudnego w tym by
ruszyć tyłek z fotela, który i tak po tylu godzinach spędzonych na nim
przestaje być wygodny?
Motywuję
się, powoli, ale jednak. Tylko ciężko jest zacisnąć zęby, przełamać się. Chyba
za dużo myślę. Za wiele analizuję, przejmuję się. Nie to co A., która najpierw
coś robi, później myśli. Czy ktoś przy zdrowych zmysłach nazwałby się piz*ą, gdy
zrobi coś źle na kursie prawa jazdy? A. taka jest. Tylko ostatnio widzę, że
przynosi jej to więcej szkody niż pożytku.
Jutro
egzamin z filozofii. Swoją drogą ciekawe, co znalazłam w necie. Na o2.pl był
artykuł z memami dot. sesji na studiach. Taka perełka:

Nie
powiem, że nie obawiam się tego egzaminu, bo i owszem. Tylko obiecuję sobie
uroczyście, że na egzamin z literatury oświecenia i historii
Polski wybiorę się bez najmniejszego stresu – bo będę przygotowana. Aż
tak, że podkreślam i pogrubiam czcionkę, którą pisałam te słowa. Bo w końcu czy
coś mi się stanie, gdy się przygotuję? Oczywiście, że nie. A swoją drogą, muszę
zmienić swoje podejście – podchodząc do nauki, chcę mieć tylko w głowie taką
myśl – ciekawe, czego się teraz dowiem. Głód na wiedzę. O to chodzi.
Blue – I can.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz