Aaaa! No zaliczone oczywiście! Historię Polski mam z
głowy! I to świetne 3+. Haha, żałosne. Jakkolwiek i tak mam wiele powodów do
radości i nie zamierzam sobie jej hamować. No może tylko wf pozostaje problem,
ale na rozwiązanie tego muszę poczekać do wtorku. I nic więcej na temat wf nie
piszę, po co mam swoje obawy tutaj wywewnętrzniać? To i tak nic nie zmieni.
Najbardziej
cieszy mnie to, że pomimo tego iż zostaje uruchomiona tylko jedna specjalizacja
– to jest to właśnie dziennikarstwo! Więc dlaczego mam się nie cieszyć?! To stąd,
że po licencjacie ze specjalizacją nauczycielską można nauczać tylko w
podstawówce, by dostać większe uprawnienia potrzebne jest magisterium. A na
magisterium mają być zajęcia dokładnie w tej samej liczbie godzin, więc jaki
byłby sens robienia teraz specjalizacji nauczycielskiej? Oczywiście te
argumenty brzmią logicznie, są logiczne. Przez chwilę jednak i tak się
obawiałam, że nie przekonają dziewczyn. Byłam mile zaskoczona.
Siła
marzeń. Siła myśli. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni tego doświadczam.
Tylko co rusz pojawia mi się w głowie myśl: dlaczego tak nie działo się w
Łodzi? Chociaż może i tak wtedy było, tylko ja po prostu tego nie dostrzegałam…
Nieważne.
Cieszę się tym co mam. A mam wiele. Już równy tydzień (dopiero teraz to sobie
uświadomiłam) staram się bardziej. Więcej od siebie wymagam. Realizuję się.
Wciąż w małym stopniu, jestem tego świadoma. Póki co jednak mi to wystarcza. I
ta satysfakcja. Po prostu mam ochotę na więcej – na więcej ćwiczeń, na więcej
czytania, na więcej pracy. Może to poczucie głodu wiedzy, takie pozytywne
podejście do jej zdobywania nie jest zbyt trudne do zainstalowania w głowie,
hm? No nie tylko wiedzy, ale tak ogólnie – apetyt na jeszcze.
Znów
powrócę do tematu Piotra – dziś nie, ale jeszcze w tym tygodniu zrobię sobie
terapię. Przeczytam nasze rozmowy (mimo wszystko ich z dysku nie usunęłam…) i
powspominam to wszystko. Bo tak jak kiedyś mi ktoś napisał, że paradoksalnie
(lubię to słowo) im więcej razy przewałkujesz dany temat w głowie tym bardziej
staje się on dla ciebie bezwartościowy, bezbolesny. Boję się tego.
Tylko
jak mogę pójść do przodu jeśli o to chodzi, gdy wciąż nie uwolniłam się od
przeszłości? W dodatku tak marnej, że kogoś innego może totalnie śmieszyć to
moje „przeżywanie” tego tematu.
A
miał to być pozytywny wpis. Pełen wiary i uśmiechu w jutrzejszy dzień. Wyszło
jak wyszło. Ważne, że teraz uśmiecham się. Takim spokojnym uśmiechem. I o to
chodzi.
Dido – No freedom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz