niedziela, 3 lutego 2013

Niedzielnie.



Nie lubię tej godziny. 21.37. Do końca życia będzie mi się kojarzyć ze śmiercią Jana Pawła II. A w tym roku, to już 8 lat… Głupi ten świat.
                Żyję fikcją w tej chwili. Nie chodzi tylko o NCIS Los Angeles, ale zaczęłam właśnie „być postacią” Karo Alkesta, na grupowym blogu z ciekawym pomysłem. Linku do Worda, nie mam co wstawiać, ale na blogu pojawi się on na pewno.
                Fajnie jest wczuwać się w tę rolę. Wyobrażać sobie jakby to było być bogatą, znaną, mieszkającą w Londynie kobietą. No i ten brytyjski akcent. Ah, ta wyobraźnia.
                U A. spędziłyśmy z siostrą świetny czas. Od 20 do 1 rano. Oglądałyśmy film z naszej studniówki. A. pożyczyła mi także zdjęcia, żebym mogła je sobie przejrzeć, a kilka to chyba sobie nawet zgram J. Malutka, to świetne dziecko. Nie wiem dlaczego, ale wcale się mnie nie bała, kilka razy wyciągała do mnie rączkę i chciała żebym gdzieś z nią szła. Upodobała sobie także mój telefon – ah, to Pou! Raz nawet wzięłam ją na kolana i pokazywałam jej tę grę.
                Tak nawet przeszło mi przez myśl, że chyba częściej podchodziła do mnie, niż do mojej siostry, która uwielbia maluchy i się ich nie boi. Mała jest śliczna, jak aniołek – blond włosy i piękne niebieskie oczy. A ojciec wcale nie szuka z nią kontaktu. Szczęście, że ma świetną rodzinę.
                W międzyczasie wypiłyśmy trzy butelki wina, oj, kręciło mi się w głowie na koniec. A. zdała już wszystkie swoje egzaminy, ja też niedługo wszystko będę miała już z głowy.
                Brat miał wczoraj studniówkę – mieli świetne przypinki – „Zapowiada się niezła balanga milordzie” czy coś takiego, dziewczyny miały „milady”. Mówi, że świetnie się bawił. Cieszę się wraz z nim. Póki co, tylko siostra narzekała na studniówkę. Cóż.
                22.00. Nie chce mi się już za bardzo pisać. Ok., może i mam jeszcze o czym, ale gram w te cholerne simsy na fb, tak w międzyakapicie.
                Przyjechała też dzisiaj Monika z mężem. Ma dwójkę dzieci – Krystiana i Oliwkę. Ale to, że na chłopca woła „Krysiu” dobija mnie kompletnie… Też mieli ostatnio problem. Na podwórko napatoczyło im się kilku mięśniaków, bo ojciec, który prowadził wcześniej tego dnia kuca, koło ich domu, nasrał na chodniku i ta cała sąsiadka powiedziała, że przyśle do niego swoich chłopaków. I tak zrobiła. Monika wtedy była sama w domu z teściową. Mówi, że na szczęście, bo gdyby był jej mąż, czy teść, to mogłoby dojść do bójki. Oni de facto szukali jej teścia.
                Do tego to wszystko mają nagrane na monitoringu – widać twarze, rejestrację samochodu którym przyjechali. A policja? Nic. Mała szkodliwość czynu. Michał powiedział, że najlepiej to samemu znaleźć tych debili i połamać im nogi, bo sprawiedliwości od sądu się nie doczeka. I taka jest prawda w tej chorej Polszcze.
Keyshia Cole – So Impossible.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!