środa, 8 maja 2013

Paperwork.



                    Dziwny ten dzień. Mam już własną firmową pieczątkę – która jest niebieska. Kiedy ją sobie wyobrażałam, była właśnie w takim kolorze, ale przecież nie powiem tacie, że chce tylko niebieską. Tata sam dobrze mnie zna ;).
                Eh, wykorzystuję właśnie znajomości – właśnie rozpoczął się proces rezerwacji adresu strony mojej firmy. Nieźle, prawda? A oczywiście, trzeba tę stronę omówić face to face. No cóż, nie to, żebym się tego nie spodziewała ;).
                Obudziłam się dzisiaj nawet wcześniej, nie wiem, co takiego robiłam zanim zeszłam na dół, jednak gdy tylko sprawdziłam CEIDG i okazało się, że mam przyznany NIP i REGON od razu maile do firm z danymi na pierwsze faktury. Stąd też wyjazd do miasta – by jak najszybciej wyrobić pieczątkę. Ja się zabrałam w związku z wczorajszymi telefonami do mnie – miałam pomóc z zaproszeniami wykładowców na juwenalia. A tu psikus – przewodniczący drugiego samorządu dał mi tylko plakaty ro porozwieszania na obu budynkach uczelni – co załatwiłam w jakieś pół godziny, a potem się zmyłam.
                Dołączyłam do taty i brata w banku. Całkiem niezły kawałek miasta musiałam przejść, hah. Niezłe ćwiczenie dla rozciągnięcia mięśni po wczorajszym wf (to naprawdę było wczoraj, a nie rok temu?!). I wróciliśmy do domu.
                Naprawdę nie wiem co robiłam, o czym myślałam. Jakoś zleciało. Nie podoba mi się to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!