wtorek, 28 maja 2013

Nice, usual day



             (godz. 15.30)   Zatem jeszcze godzinke musze sobie poczekac na dworcu. Na gramatyke w koncu wcale nie poszlysmy z dziewczynami, za to wybralysmy sie na piwo. Pozytywnie, bo dlaczego nie? :) Czuje sie troche glupio teraz, wczesniej gdy planowo mialam isc na zajecia, spoznilabym sie na spotkanie z dziewczynami z samorzadu, a teraz, gdy nie poszlam musze sobie jakos ten czas zorganizowac. Bylam i w banku, i przy bankomacie, wiec zostalo mi tylko czekanie. A czy jest lepsze miejsce do tego niz dworzec? A moj pociag do domu, wlasnie sobie wyjechal ze stacji...
Ciekawe o ktorej wroce do domu, po 18 czy po 20? Kurde, gdyby byla lepsza pogoda, nie siedzialabym na dworcu tylko wybrala sie do parku, czy na rynek. Jednak mimo wszystko na dzisiejszy deszcz nie zamierzam narzekac - dzieki temu nie biegalismy na wfie po dworze. Udal sie chlopak z mojego samorzadu, ktory sie spoznil i domagal sie biegow :D niezly dowcip.
W banku okazalo sie, ze trafilam na osobe, ktora juz miala kontakt z moja rodzina, a wczoraj nawet przyjechala w nasze strony. No prosze, swiat jest strasznie maly.
15.43. Posiedze na tym dworcu tak jeszcze z pol godziny, pozniej po drodze zajrze do ksiegarni. Jakos zleci mi ten czas, musi :). Dobrze, ze mam ze soba mp4, bez muzyki nie poradzilabym sobie dzisiaj. Kurcze, to juz nie tak duzo tego czasu. Gdy myslalam o tym po 7, bylo to 10 godzin, teraz raptem niecala godzina. Moze zostane chwile dluzej i zobacze jak odjezdza kolejny pociag w moja strone? Oki, bez przeginki.
A wiec kolejny raz uciekam - w seriale, muzyke, w pisanie. Naprawde co ze mna jest nie tak? Dzisiaj o malo nie poszlam od razu na dworzec, zamiast na piwo z dziewczynami.  Szlam wolniej, one na mnie nie zaczekaly tylko od razu weszly do knajpy. Przez minute wahalam sie czy wchodzic za nimi. Izolowac sie jeszcze bardziej. W koncu weszlam, dla swietego spokoju.
Na tapete wrzucilam sobie grafike z tekstem 'Do more than just exist'. Szkoda tylko, ze nie bardzo znam odpowiedz na to, jak to zrobic.
Prawie punkt 16. Nie jest tak zle z tym czasem. Pisze, slucham muzyki, rozgladam sie po dworcu - a co jak co, ale tutaj jest calkiem niezle pole do obserwacji - nieustajacy ruch, choc, co prawda, nie tak bardzo nasilony jak w Warszawie. Wlasnie, przeciez czlowiek nie jest przyzwyczajony tylko do siedzenia, bezruchu. Gdyby tak bylo, to dalej mieszkalibysmy w lepiankach, czy jaskiniach nawet, utknelibysmy w ludzkosciowym niemowlectwie na zawsze. Przyzwyczajeni do ruchu, stawiajac sobie wymagania pchamy do przodu nie tylko siebie, ale i caly swiat.
Jak gornolotnie. Czuje sie troche tak, jakbym praktykowala ekspresywne pisanie - nie za bardzo zastanawiam sie nad tym co mysle, a wszystkie te mysli wklepuje w swoj telefon. Ok, a co dalej? Widze, ze przestalo padac, wiec do restauracji mam nadzieje dotrzec nie bardziej przemoczona niz teraz :D.
Rozgladam sie, tylko po co? Skoro nic nie ma sensu.
Korzystalam w telefonie z internetu tak intensywnie, ze nie zorientowalam sie, ze wykorzystalam pakiet i mam jakies 40 zl straty na koncie. Wkurzylam sie.
Do tego widze, ze powoli wyczerpuje baterie w telefonie. Wiec koncze te dzisiejsze swoje grafomanskie akapity. Do wieczora.
                No i minął ten dzień. Z dziewczynami w restauracji bawiłam się dobrze. Dobre jedzenie, dobre piwo, dobre towarzystwo – czego chcieć więcej? ;) Wyszłam wcześniej – po to by zdążyć na pociąg 18.30. Wskoczyłam do niego bez kupowania biletu i doszłam tylko do jednego wniosku – nigdy więcej już nie będę narzekać na to, że konduktor nie sprawdza biletu, gdy ja go akurat sobie kupię (chodzi o jednorazowy, nie miesięczny;)). Nigdy więcej takich negatywnych emocji z tym związanych, nie wiedziałam, że aż tak bardzo mogę przeżywać jazdę na gapę. Żeby czasem nie było bilet jednak kupiłam – od następnej stacji, trafiłam na dobrego konduktora, któremu posyłam swoje pozytywne myśli;).
                Co do tej kasy w telefonie – nie wiem jakim cudem, znów mam taką kwotę, jaką powinnam była mieć. Ok., zmykam się myć i idę spać. A jutro warsztaty z creative writing, mała wizyta w bibliotece, spotkanie w banku i powrót do domu. Ah tak, jeszcze idę odrabiać wf z A…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!