Jestem zmęczona, ale nie denerwuję się na siebie choć
trochę powinnam. Negatywne emocje nie są tym, co jest mi teraz potrzebne. Nie
poszłam na łacinę – ok., nie poszłam na wykład z historii mediów – w porządku,
wydałam ponad 20 złotych, na praktycznie NIC, ale to nic. Nieważne. Dobrze, że
był to dobry dzień. Znajduję wiele rzeczy, za które jestem wdzięczna. Piękna
pogoda, muzyka, rozmowa (pierwsza od dłuższego czasu) z D., zwyczajna z I., z sąsiadem. Piwo z dziewczynami z roku, lody z A., za przelotne
spotkanie z kolegą z LO. I za muzykę.
Wdzięczność
i spokój. To był dobry dzień, nawet będąc przez tą chwilę na uczelni znalazłam
jakieś informacje do referatu – a przecież zawsze to coś. Daję sobie radę,
przestaję unikać odpowiedzialności i podejmuję wyzwanie. Zero słodyczy, fastfoodów
i piw do końca miesiąca. Ok., może wypiję dwa piwa, ale koniec z bsmartami i
bezsensownym wydawaniem kasy.
21.00.
Najchętniej to poszłabym spać, ale chyba dokończę „Czerwone i czarne” i może usunę
kilka kont na Internecie z których już nie korzystam? Tak zrobię sobie.
Tymczasem działam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz