czwartek, 9 stycznia 2014

to taka reakcja obronna

Otwieram plik, ustawiam datę w nagłówku, wklejam grafikę z tym cudownym cytatem – słuchając przy tym Kindlę i zastanawiam się o czym ja do licha mam pisać. Przecież dziś nic nie zrobiłam. Próbowałam czytać lekturę, próbowałam uczyć się tej cyrylicy. Fiasko. A zbliża się sesja, nic tylko walić głową o mur.
         Robię to sama sobie, wiem. Ah, jak cudownie byłoby być kimś innym. Taką Basią Storosz. Albo prokurator Wiśniewską. One mają jasny cel – realizować się w pracy. A ja? Przecież też mam pracę i do tego studia. Chodzi mi jednak o to, że ona już dokonały wyboru, musiały wiedzieć, czego chcą i do tego dążyły – do bycia policjantką czy prokuratorką. A ja? Nie mogę sobie tak z nienacka postanowić, że będę dziennikarką na przykład.  Co z tego, że studiuję polonistykę nawet o tej specjalizacji? Przecież mam firmę, nie zostawię rodziców z tym samych. Nie wspominając o tym, że z tego bym nie wyżyła, a przynajmniej nie w Polsce. Lubiłam sobie wizualizować siebie w przyszłości. A teraz nie mam pojęcia gdzie się widzę. To takie pokręcone. Powinnam się skupić na bliższych celach, prawda? Ukończenie studiów – zdobycie tytułu licencjata oraz rozwój firmy – zdobywanie klientów, zwiększona sprzedaż, reklama, Internet. Zwięźle: mam tu pole do popisu. Można tak wiele zrobić – dokończyć referaty (albo i zacząć i skończyć), przeczytać lektury, pouczyć się tej cyrylicy, założyć stronę internetową, sklep online, poszukać nowych dostawców, być może zagranicznych. Schudnąć wreszcie, a nie tyć. Walczyć. Walczyć o rodziców, o siebie samą. Przestać żyć fikcją. Aha, jasne.
         Tak się zastanawiałam wczoraj. Jak się będę zachowywała jeśli się zakocham? Odbije mi? Będę zazdrosna? Zaborcza? Znam siebie, wiem, że mogłabym być. Ha! Czasem łapię się na tym, że jestem zaborcza wobec koleżanek. Na szczęście tylko w myślach. Dorosłam do tego, by się hamować. Niemniej jednak to coś o mnie mówi. Heh, a podobno ludzie, którzy są niepewnie siebie zachowują się w ten sposób. To taka reakcja obronna. Wiem, że nikogo nie poznam, to chociaż „zapewnię sobie” tych, których już znam. A poznam kogoś?
         Powinnam się skupić na celach krótkoterminowych, tych, których jestem pewna. Nie rozdrabniać się. Ani na przeszłość ani na przyszłość. Carpe diem jak pisałam we wtorek. Muszę sobie poukładać w głowie.

1 komentarz:

  1. W sumie trochę Cię rozumiem. Masz rację, dobrze byłoby być taką Basią Storosz, Dorotą Wiśniewską albo Evą Dallas (postać literacka:policjantka w powieściach N.Roberts). One miały cel w życiu, dokonały wyboru. A ja także nie potrafię wybrać. Nie potrafię zaryzykować, postawić wszystkiego na jedną kartę.
    Pozdrawiam gorąco!
    http://szalenstwo-geniuszu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam!