piątek, 17 stycznia 2014

a jutro sobota

No tak, leczę się pączkami. Konkretniej to słodkimi bułkami. Pączki są zbyt tłuste. Hahaha :D. Dziś minęło spokojnie. Byłam na zajęciach tylko z S. A. źle się czuła <podobno> i nie przyszła na zajęcia. Miałam do niej zadzwonić i pogadać, ale przypomniałam sobie o tym ciut za późno.
         W każdym razie zaliczyłam sobie te słówka z angielskiego -  bitch, please – 5 i 4+ bo w weather słówka mi się pomieszały. Zatem z angielskiego została mi do zaliczenia tylko gramatyka. A słowa pani lektor?
-Z ocen wychodzi ci już 3+, ale przecież nie o taką ocenę nam chodzi, prawda?
-Prawda, oczywiście, że prawda. To tylko brak systematyczności, ale muszę się poprawić, bo przecież za pół roku egzamin.
Zajęcia z języka starocerkiewno-słowiańskiego jakimś cudem minęły. Nie wiem co mi się na zajęciach robiło, ale po prostu miałam takie wrażenie, że zaraz zemdleję, już kilka razy miałam w życiu taką sytuację, ale jednak jestem silna i mój organizm nie musi obnosić się ze swoją słabością. Cóż, wzrok miałam trochę nieprzytomny, ale pani doktor mogła sobie po prostu pomyśleć, że mam kaca czy tam coś. Za tydzień mamy kolokwium. Niby nie jest to dużo materiału. Ale scs na polonistyce – POGROM. Innemu takiemu przedmiotowi – literaturze staropolskiej za pierwszym razem oddałam walkę walkowerem (dosłownie), za drugim razem to ja wygrałam. A z SCS-em także zamierzam wygrać. Jeśli nie ja, to kto? :D I tak zostało nas już trzy na roku. To jakaś patologia. Na UŁ to nie do pomyślenia, by trzymać kierunek dla trzech osób! Przecież „3” nie kwalifikuje się nawet do określenia, że jest to „kilka” osób. No ale.
         Na kulturze języka polskiego… było krótko. Dobrze, że mamy się do niej zgłosić jeszcze tylko raz, za dwa tygodnie po to by oddać jakieś te prace zaliczeniowe i uzyskać wpisy. Mam nadzieję, że się z nią nie spotkamy. S. stwierdziła dzisiaj nawet, że woli dr-a od multimedialnych form kultury, niż (nie)kulturalną wykładowczynię (ekhm, mgr…). Doktor i może zachowuje się jakby był bogiem, ale magister –ta, konkretna – no nie wiem. Przecież nie jesteśmy bandą szóstoklasistów by się wobec nas tak lekceważąco zachowywać. Ale mnie wnerwiała dzisiaj. Taka młoda, a już głucha. Ok., ulżyło mi.
         Jutro sobota. W podstawówkach i szkołach średnich w Łódzkiem zaczęły się ferie, heh nie dla mnie. Siostra pojechała sobie do miasteczka pod niemiecką granicę by odwiedzić babcię (ma tam siedzieć podobno całe dwa tygodnie), a najmłodszy braciszek startuje z prawem jazdy. Tata ze starszo-młodszym bratem jeżdżą to tu, to tam. Mama rządzi na miejscu. Ale jutro muszę się ogarnąć i posprzątać w sklepie. Reprezentować się. No i przynajmniej trochę się poruszać. Minęła 23. Pójdę się myć i poszperam sobie jeszcze. „Kryminalnych” już dziś nie będę oglądać. Heh, powinnam rzucić te seriale. NCIS i NCIS:LA nowe odcinki będą miały premierę dopiero 4 lutego! Grey’s Anatomy obejrzałam tylko 4 odcinki najnowszego sezonu. Z Bones jestem do tyłu o cały sezon. Nawet nie dokończyłam Private Practice. A Castle? Obejrzałam chyba tylko pierwsze dwa odcinki najnowszego sezonu… Dziewczyno. Masz do napisania referaty!

Mat Kearney – Sonner or later. - uwielbiam <3

Pobawiłam się trochę w CSS na blogu. Trochę inaczej to wygląda. Za to z nagłówkiem trochę przedobrzyłam, ale niech już zostanie, poprawię jak dostanę weny :P.

1 komentarz:

Zapraszam!