Głowa mnie jakoś tak
trochę boli. W końcu praktycznie cały dzień spędzam przed komputerem. A co w
nim w końcu takiego fascynującego? Facebook, winx, trochę Harry Potter – miałam
go z siostrą dokończyć wieczorem oglądać, ale gdzieś sobie wybyła, więc nici z
tego.
[rollin, rollin, rollin,
rollin..]
Rozdrabniam się chyba z
każdym wpisem coraz bardziej. A to czegoś poszukuję na Internecie, a to piszę
na GG – tak, wróciłam do rozmów na GG, nawet pomimo tego, że jak to ktoś mi
dzisiaj napisał, jest to „komunikator dla dzieci”. Ah, te internetowe
znajomości, te internetowe rozmówki.
Właściwie mogłabym trochę opisać postać, z którą tak
ostatnio często piszę – tylko dlaczego ma na imię P.? Dokładnie tak samo jak ten
p.? Tyle tylko, że skapnęłam się dopiero jakiś czas później. Nie wspominam p.,
a jeśli już mi się zdarzy to tylko te miłe rzeczy. W końcu przecież były i
takie;). Nawet, co może i jest trochę śmieszne, zdarzały się takie filmowe –
ale nie, kolejny raz o tym nie będę pisała.
Tak siedzę i sobie kiwam głową w rytm tej piosenki – jak zawsze
zalinkowanej na dole postu. Jakoś tak znalazłam ją przypadkiem na jednym z
flogów. Za pierwszym razem gdy jej słuchałam wrażenie nie było zbyt
emocjonujące. Później jednak replay, replay no i w końcu wpadł mi w ucho ten
rytm, ten głos – to taki jakby dramatyczny utwór. Że tak pozwolę sobie
wyciągnąć analogię z cech dramatu – pewien dialog w piosence, chórki, retoryka,
wyczuwalna pewna taka sceniczność.
No proszę, a tak obawiałam się, że nie mam o czym pisać. Okazuje
się, że całkiem niezły akapit może powstać na temat krótkiej piosenki. Ah, ten
soul z r’n’b… Magia muzyki. To wystarczy by wprawić się wieczorem w dobry
nastrój. A co!
Już mi się ziewa. Zmykam sobie. I zamykam laptopa przy
okazji! Tak ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz