środa, 3 lipca 2013

Rollin, rollin, rollin...



                Głowa mnie jakoś tak trochę boli. W końcu praktycznie cały dzień spędzam przed komputerem. A co w nim w końcu takiego fascynującego? Facebook, winx, trochę Harry Potter – miałam go z siostrą dokończyć wieczorem oglądać, ale gdzieś sobie wybyła, więc nici z tego.
[rollin, rollin, rollin, rollin..]
Rozdrabniam się chyba z każdym wpisem coraz bardziej. A to czegoś poszukuję na Internecie, a to piszę na GG – tak, wróciłam do rozmów na GG, nawet pomimo tego, że jak to ktoś mi dzisiaj napisał, jest to „komunikator dla dzieci”. Ah, te internetowe znajomości, te internetowe rozmówki.
            Właściwie mogłabym trochę opisać postać, z którą tak ostatnio często piszę – tylko dlaczego ma na imię P.? Dokładnie tak samo jak ten p.? Tyle tylko, że skapnęłam się dopiero jakiś czas później. Nie wspominam p., a jeśli już mi się zdarzy to tylko te miłe rzeczy. W końcu przecież były i takie;). Nawet, co może i jest trochę śmieszne, zdarzały się takie filmowe – ale nie, kolejny raz o tym nie będę pisała.
            Tak siedzę i sobie kiwam głową w rytm tej piosenki – jak zawsze zalinkowanej na dole postu. Jakoś tak znalazłam ją przypadkiem na jednym z flogów. Za pierwszym razem gdy jej słuchałam wrażenie nie było zbyt emocjonujące. Później jednak replay, replay no i w końcu wpadł mi w ucho ten rytm, ten głos – to taki jakby dramatyczny utwór. Że tak pozwolę sobie wyciągnąć analogię z cech dramatu – pewien dialog w piosence, chórki, retoryka, wyczuwalna pewna taka sceniczność.
            No proszę, a tak obawiałam się, że nie mam o czym pisać. Okazuje się, że całkiem niezły akapit może powstać na temat krótkiej piosenki. Ah, ten soul z r’n’b… Magia muzyki. To wystarczy by wprawić się wieczorem w dobry nastrój. A co!
            Już mi się ziewa. Zmykam sobie. I zamykam laptopa przy okazji! Tak ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!