wtorek, 9 lipca 2013

Przeciętni ludzie mają życzenia i nadzieje, a ludzie pewni siebie mają cele i plany



             Mam lenia. Tak wygląda prawda, nic mi się nie chce. Cały czas tak. Niby przecież jestem w pracy, ale siedzę tam praktycznie tylko na komputerze. Wracam do swojego pokoju i dalej marnotrawię czas. Czasem gram w The Sims 3 na naszym wspólnym kompie. Jedynym moim pozytywnym osiągnięciem dzisiaj jest pilnowanie godzin posiłków – naprawdę jestem dumna z siebie, nie jadłam dużo, a w miarę często. Chciałam poćwiczyć skalpel – ale nie udało mi się do tego zabrać, sama nie wiem dlaczego. Cholera, przecież to wszystko zależy ode mnie. Tu nie chodzi o termin zbliżającego się wielkimi krokami egzaminu…
            Chodzi o to, bym ja sama czuła się ze sobą dobrze, miała poczucie, że żyję, że się rozwijam. A nie wciąż tkwię w magicznej rzeczywistości. Choć ironicznie mogę powiedzieć, że teraz nawet dzięki WINX mogę się rozwijać – bo będę oglądała te odcinki w języku angielskim. Przed chwilą skończyłam oglądać pierwszy odcinek trzeciego sezonu, pierwszy mój odcinek w języku angielskim. Kolejny powód do dumy – bo zrozumiałam wszystko, o czym mówili w tym odcinku. W końcu, co w tym trudnego? To tylko bajka. Kurczę pocieszam się, ale jakoś słabo mi to wychodzi. Albo dobrze? Sama nie wiem.
            Tę grafikę wkleił na swój profil Brian Tracy. Sama wiele razy o tym pisałam, ale nigdy nie udało mi się tego ująć w taki trafny sposób – przeciętni ludzie mają życzenia i nadzieje, a ludzie pewni siebie mają cele i plany. Zatem ogarniam się (?). Może wstanę rano i przeczytam te dzisiejsze słowa? By jutrzejszego wieczoru móc z czystym sumieniem, z radością napisać swój wymarzony wpis. A jakby on mniej więcej brzmiał? Że ogarnęłam papierologię, że posprzątałam w firmie, że napisałam regulaminy,  że mało jadłam i ćwiczyłam, że spotkałam się z koleżankami, że napisałam tekst na swojego oficjalnego bloga, że myślałam nad swoją książką, że skończyłam czytać „Upadek” pióra Camus. Co prawda ta książka nie wpisuje się w pozytywne wibracje – raczej dekadenckie, niemniej jest tak dobrze napisana i z takim psychologizmem, że tylko można podziwiać autora za kunszt i znajomość ludzkiej psychiki. Ok., kończę. A na deser rockowa księżniczka.

Avril Lavigne - Here's To Never Growing Up

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!