środa, 19 lutego 2014

moje życie wygląda jak sen wariata

     Babcia nadal w szpitalu. I nie jest dobrze. Byłam u niej tylko raz. A moja wizyta wyglądała tak, że siedziałam na pustym łóżku obok i płakałam. Dobrze, że wujek stał przy łóżku i mnie zasłaniał. Osoba tak pełna życia nie może nawet sama wstać z łóżka… Cholerne życie. Pieprzone! Cisną mi się pod klawiaturę pewne słowa, ale wiem, że zabrzmią okropnie. Że przez to ja wyjdę na okropną osobę. Dlatego nie napiszę o tym. Może kiedyś. Gdy nabiorę dystansu, może zmienię zdanie. Na dziś zamykam w sobie wszystko co dotyczy babci.
     Fajna umiejętność prawda? Rozwinęłam ją w sobie chyba jeszcze w Łodzi. Wyłączać się całkowicie zapominać o świecie czy o danym problemie. Kiedyś taka nie byłam. Doszłam do wniosku, że to może przez te dwie operacje na wyrostek. Może do tej pory w pewnym sensie do końca się nie obudziłam z tej śpiączki? Przecież dziś moje życie wygląda jak sen wariata. Tylko moje podejście do tego wszystkiego jest poważne – poza fragmentami gdy się wyłączam, a nie wesołe i beztroskie jak po „głupim Jasiu”, gdzie zachwycałam się tym, że pielęgniarka ma identyczne okulary jak moje. To był haj.
     Sesja zaliczona. To dobrze. Zdałam ten egzamin z literatury Młodej Polski – i S. także. Dostałyśmy tylko dwa pytania z tych pięciu z pierwszego podejścia. Taki psikus. Każda z nas zaliczyła na 3. Cóż, więcej nie było co wymagać. Trzeba było o ocenach pomyśleć o wiele wcześniej… Jest jak jest. Ważne, że wszystkie wpisy są pozytywne i że indeks już leży w dziekanacie. Nic tylko wyczekiwać na plan zajęć (zżera mnie ciekawość jakie to przedmioty się pojawią i jacy wykładowcy) i rozpoczęcia semestru. Myślałam, że na uczelni pojawię się dopiero 3 lutego, ale na stronie mojego uniwerku pojawiła się informacja o dodatkowych zajęciach – za dodatkowe punkty ECTS. Jedne mi bardzo przypadły do gustu – Język angielski w biznesie. Gdyby było to cokolwiek innego o biznesie czy rachunkowości chętnie bym na to poszła, ale niestety. Zastanawiałam się nad przedmiotem – Gramatyka języka angielskiego – ale stwierdziłam, że przecież to jest coś z czym sama sobie poradzę. Angielski w biznesie… Słownictwo, zasady pisania tekstów, jak się zwracać do potencjalnych partnerów biznesowych… Tak, to się na pewno przyda. Wolałabym jak najszybciej złożyć podanie na ten przedmiot, bo boję się, że braknie miejsc. A zgłoszenia przyjmują tylko do 28 lutego. Co prawda w planie są dwie grupy, ale… Muszę się wziąć za swój angielski. Certyfikat na B2 to nie byle co.

     No, to sobie poplotłam trzy po trzy. A teraz idę oglądać kolejny odcinek „CSI:NY”. Trzymajcie się tam lepiej ode mnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!