piątek, 27 grudnia 2013

...obiecałam to sobie w zeszłym roku...

„Zdradzać się przed ludźmi oznacza głupotę. Zdradzać się przed samym sobą – słabość i niedostateczną dyscyplinę. Trzeba samemu być w pancerzu, żeby drugich w pancerze zakuć. Pewne myśli, uczucia i odruchy należy w sobie bezwzględnie i bezlitośnie zabijać. Trzeba być pewnym siebie jak precyzyjnego instrumentu”
                Często zdarza mi się, że po przeczytaniu jednego cytatu z jakiejś książki mam wielką ochotę do niej zajrzeć. Tak jest i w tym przypadku. To fragment powieści „Popiół i diament” niejakiego Andrzejewskiego. Wyrwany z „Magdy.doc” – tak, kolejny już raz wracam do tej pamiętnikarskiej powieści i nie mam pojęcia dlaczego. Przecież zarówno sytuacja bohaterki – jej ciąża w maturalnej klasie, charakter, matka – to wszystko jest mi zupełnie obce. A jednak wracam do tej książki. I za każdym razem gdy ją zamknę mam ochotę usiąść przy swoim laptopie i pisać (notabene swojego laptopa też kiedyś nazywałam Dżordżem) – i jak widać, to właśnie robię. Pozwoliłam sobie opuścić salon, w którym siedzi dwanaście osób – nasza familia – my (domownicy), sąsiedzi, wujostwo z Łodzi i dziadek z żoną. Zachowuję się jak najmłodszy braciszek – z tym, że on uciekł do komputerowego posłuchać muzyki, a ja skończyłam czytać „Magdę.doc” i usiadłam do pisania. Dlaczego rzuca mi się w oczy ten fragment? „(…)wziął dupę w garść(…)”?
                Powinnam więcej pisać. Hah, obiecałam to sobie w zeszłym roku. Obiecałam sobie życie z planowaniem, rozwojem osobistym, nauką języków, schudnięciem – to wszystko to mój standardowy pakiet obiecanek. A z tego wyszedł guzik z pętelką. Ale to nie czas na takie rozmyślania. Nie, gdy na dole siedzi rodzinka, a mnie czeka sprzątanie po tej imprezce. Siedzę tu z dwadzieścia minut. Chyba wystarczy(?).
***
28 stron i prawie 17 000 słów napisane przez pół roku. Czy to dużo? Nie wydaje mi się.  Może czas na podsumowanie?
Oto moje plany spisane jakoś tak na początku tego 2013 roku.

Zdrowie.
1. Dnia 31.12.2013 ważyć poniżej X kg.
-ćwiczenia (minimum 15 minut dziennie)
-zapisać się na aerobik czy siłownię
-zdrowiej się odżywiać
-ograniczyć węglowodany
2. Porządek w jamie ustnej – wizyta u dentysty
3. Nowe okulary – wizyta u okulisty

Miałam ważyć poniżej 100 kg. Efekt? Jest 27 grudnia, a ja ważę 134 kg. Nienajgorsza świnia, prawda? Cóż, wizytę u dentysty zaliczyłam dopiero 23 grudnia, i to tylko dlatego, że złapał mnie okropny ból. A okulista? Powinnam, już dawno powinnam iść do niego – moje oczy już nie bardzo reagują na te moje obecne szkła, a oprawki mam bardzo zniszczone – ale nie mam na to kasy. Potrzeba mi na to jakieś 800 złotych. Są i tańsze oprawki, ale tyle, co te moje obecne – nigdy nie wytrzymają. Nie wspominając o tym, że astygmatyzm wymaga o wiele droższych szkieł.

Języki.
1. Poprawić swoją znajomość języka angielskiego
-pół godziny dziennie poświęcać na naukę do poprawienia:
                *słownictwo
                *gramatyka
                *rozumienie czytanego tekstu
                *rozumienie ze słuchu
                *wymowa
                *umiejętność pisania tekstów
2. Poprawić swoją znajomość języka francuskiego
-jedną godzinę w tygodniu poświęcać na naukę do poprawienia:
                *słownictwo
                *gramatyka
                *rozumienie czytanego tekstu
                *rozumienie ze słuchu
                *wymowa
                *umiejętność pisania tekstów
3. Przeczytać 20 książek po angielsku.
4. Pisać po angielsku na interpals.

Haha, za pół roku – bo w czerwcu piszę egzamin na b2 z angielskiego. I co? G*wno. O francuskim nawet nic nie piszę. Czy czytałam po angielsku? Coś tam na pewno. Pisałam z ludźmi na interpals? Pewnie, że tak. Ale chyba bardziej mnie to dobiło niż rozwinęło. Znajomość z Jerome – tyleż fascynująca, co bolesna. Takie życie? Nie, nie chcę takiego życia. Nawet wczoraj, czy przedwczoraj coś z nim pisałam – wysłałam mu życzenia świąteczne, odpisał i nawet chciał ze mną rozmawiać, ale nie odpisałam mu później. Nie wiem co myśleć.

Relacje z innymi.
1. Poprawić swoje stosunki z rodziną
                -słuchać rodziców
                -pomagać szlachetnym
2. Od ręki odpisywać na wiadomości.
3. Lepiej, uważniej słuchać innych.
4. Częściej wychodzić z domu ze znajomymi.

Czy poprawiłam stosunki z rodziną? I tak i nie. Po tym, co przeszliśmy… Z jednej strony trzymamy się bliżej, ale z drugiej… wciąż jest coś nie tak i dalej to będzie wychodziło… Częste wychodzenie ze znajomymi? Sama nie wiem, kurczę, nie prowadziłam statystyk.

Rozwój osobisty.
1. Robienie i realizacja planów.
2. Prowadzenie zeszytu z notatkami.
3. Regularna relaksacja, mantra, wizualizacja.
4. Minimum 3 notki tygodniowo na CYL.
5. Nie odwlekać.

Od kwietnia kompletnie zarzuciłam to zagadnienie. Nie szukam ciekawych pozycji do przeczytania, nie śledzę tego, co dzieje się na stronach związanych z tą tematyką. Nie wspominając o całkowicie zapomnianym projekcie Consider Your Life. To smutne. Życie samo układa nam priorytety, prawda?

Uczelnia.
1. W II semestrze zaliczyć wszystko w czerwcu.
2. Zdobyć średnią minimum 4,5.
3. Zdobyć stypendium naukowe
                -przykładać się do nauki
                -systematyczna praca – robienie planów
4. Aktywnie działać w samorządzie studenckim
                -pokonać strach
                -uważnie obserwować i uczyć się od innych

Cóż, w czerwcu wszystko zaliczyłam – choć wydawało się to graniczyć z cudem, huh? Średnią co prawda miałam niższą – nieco ponad 4 – ale i to uważam za sukces. Działanie w samorządzie studenckim? Ah, świetna sprawa. Chyba najlepsze wspomnienie z tego roku. Bo przecież zachowam w umyśle świetny całokształt, a nie pierdółki, które rzucały na to cień, prawda?

Pasja.
1. Czytać książki ze swojej listy lektur
                -chociaż 15 minut dziennie poświęcić na czytanie
2. Więcej pisać
                -dziennik
                -opowiadania
                -felietony czy artykuły
3. Więcej fotografować
                -minimum raz na tydzień notka na flogu
Utknęłam. Nie czytałam codziennie, właściwie to chyba mam problem z koncentracją na tyle długą, by przeczytać choć kilka rozdziałów na raz. Tak łatwo się rozpraszam. Nawet teraz – pisząc te ramoty.

Rozrywka.
1. Wybrać się na Targi Ksiązki w Warszawie 16-19 maja (targi-ksiazki.waw.pl) – zaplanować cały wyjazd.
2. Wybrać się do teatru dwa razy.
3. Obejrzę minimum 100 filmów i zrobię listę tych, które chcę obejrzeć.

Na targach nie byłam – pierwsze dni maja spędziłam w łóżku, w zamkniętym pokoju z zasłoniętymi żaluzjami i oglądałam „Plotkarę”… W teatrze nie byłam. Cholera, muszę się tam wybrać, choćby i sama. Tak zrobię. Filmów może i obejrzałam 100, a może nie – nie liczyłam ich. Jeśli chodzi odcinki seriali to może być ich i z tysiąc (licząc powtórki)…

Materialne.
1. Znaleźć pracę na weekendy.
2. Wydawać mniej, oszczędzaj więcej.
                -zapisywanie swoich wydatków
                -oszczędzanie
3. Zarobić i kupić lustrzankę.
4. W wakacje pracować na cały etat przez dwa miesiące.

Hahaha, pominę to szyderczym półuśmiechem, który pojawił się właśnie na mojej twarzy.

No proszę – trzy strony A4 zapisane tylko dzisiaj.  Chyba tyle jeszcze w tym roku nie pisałam. Ah, zresztą lepiej już skończę ten wpis i wrzucę go na bloga, bo od pół godziny zajmuję się już czymś zupełnie innym.

PFK – Chwile ulotne.

1 komentarz:

  1. Znienawidziłam słowo "plany", co sylwester i co wakacje obiecywałam sobie jakieś cuda-wianki i zazwyczaj wszystko zostawało w stanie nienaruszonym. Dosyć. ;) life-kills-slowly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam!