niedziela, 6 października 2013

I'm a mess.



                Od chwili gdy posegregowałam folder z muzyką na gatunki, najczęstszy, który odtwarzam to „alternative rock”, nie, nie dlatego, że alfabetycznie wypada pierwszy. Po prostu jakoś tak wpisuje się ostatnio w mój nastrój muzyka z tego gatunku. Ah, te inwersje, ale nie chcę mi się już poprawiać zdania.
               
Wczoraj, wczoraj… Co to był za dzień! A właściwie tylko wieczór, no ale nigdy w życiu nie pomyślałabym, że będę u C. (przewodniczącego mojego samorządu). (!!!) Wstawił on na fb post, że odda lodówkę, zaśmiałam się do mamy, że może taką potrzebuje (tak się składa, że nasza jest całkiem dobra), a mama się tematem zainteresowała, bo wujek (mieszkający po sąsiedzku) ma swoją w kiepskim stanie, i tak od słowa do słowa, po półtorej godzinie wsiadłam do jumpera z tatą i mamą i ruszyliśmy do kochanego miasta. Co mogę napisać? Wjazd na podwórko ma tragicznie wąski – na szczęście mój tata umie prowadzić samochód. Dziwiłam się, że C. o tej porze jest w domu, a nie np. wędruje po pubach. W każdym razie lodówkę załadowaliśmy. Zdziwiłam się, że zapytał czy ”pozbieraliśmy się po tamtym”, że w ogóle pamiętał. No i pamiętał o mojej pracy na juwenaliach. Takie błahostki, na pewno nie ma w tym żadnego sensu bym bardziej rozpisywała się na ten temat. Ważne, że wujek jest zadowolony z lodówki.
                A poza tym wegetuję przy komputerze. Nie chce mi się czytać Sienkiewicza, ani opracowywać notatek. Zero weny by to zrobić. Wtorkową przerwę między zajęciami muszę wykorzystać  na szperanie w bibliotece, by na zajęciach nie zrobić z siebie idiotki. Ah, no i muszę to konto w Millenium zlikwidować, a założyć w BGŻ.
                Niedziela minęła szybko. Do „kościółka” jak zwykle nie poszłam. Nie mam takiej potrzeby. Ale skoro tam nie chodzę, to chociaż powinnam się ogarnąć i działać, a nie wsiąkać przed komputerem. Tylko, że jestem zła na siebie dopiero teraz. Wcześniej mi to nie przeszkadzało, jak zwykle.
                W każdym razie to był dobry. Jutro będzie kolejnym takim dniem.
The Rasmus – I’m a mess.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!