środa, 9 października 2013

Niby wiele się działo, a właściwie to nic.

Wypadałoby coś wreszcie napisać. Pochwalić się cudownym chłopakiem, świetnymi wynikami na studiach, no po prostu niesamowitym rozwojem firmy i świetną współpracą z samorządem. Tak, tak… Ale to jeszcze nie teraz;) Póki co powoli ogarniam i wprawiam się w rytm studiowania. Firma, bez rodziców na pewno by nie funkcjonowała. Dziś zapłaciłam ZUS – w ogóle co drugi wieczór mama przychodzi do mnie i robimy przelewy. Jakoś to się kręci. W poniedziałek rodzice przywieźli kilka regałów do sklepu, więc to także trochę lepiej wygląda. Powoli, powoli. Nie ma co się poddawać negatywnym wpływom. O nie, od tego się totalnie odcinam.
                Czekam aż się zwolni łazienka – planuję wyłączyć laptopa, umyć się i poczytać „Pollyannę” przed snem – na zajęcia z literatury popularnej. Haha, trudno mi sobie wyobrazić jakiegokolwiek faceta czytającego tę książkę :D.
                Jakoś tak nie układałam sobie dzisiaj w głowie, o czym miałabym napisać w dzienniku. Niby wiele się działo, a właściwie to nic. Wróciłam do domu busem z N., rozmawiamy praktycznie całe pół godziny w  tym busie. Nawet z I. się dogaduję. A A.? A. ostatnio jakoś tak inaczej się zachowuje, a może to ja inaczej patrzę na jej zachowanie. Sama nie wiem.
                Coraz bardziej poważnie myślę o emigracji stąd. Oczywiście nie teraz, czy też nie za rok. Ale za pięć lat? Kto wie? Może wcale nie będę robić magisterium, a może wyląduję z doktoratem? Ha! Zaczynam inaczej myśleć, chcę poszukać czegoś na czym będę mogła zarobić, wybić się, realizować. Może to pisarstwo? Tylko na pewno będę inaczej podchodzić do tego, gdy zaczną mi za to płacić, niż w tej chwili. Czy byłabym gotowa zaryzykować? Nie wiem, czy to co piszę, to jak piszę, jest chociażby w małym stopniu wartościowe, poprawne. Nie mam pojęcia, czy dobrze się to czyta. Skąd mogę to wiedzieć?

Bednarek – Cisza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!