czwartek, 26 września 2013

Plan zajęć i pitolenie.



                Tak dla odmiany postaram się skoncentrować na tyle, by móc sklecić kilka sensownych słów do pamiętnika. Albo do dziennika. A myślałam, że już zdecydowałam się na konkretną nazwę, możliwe też, że to zrobiłam, ale po prostu o tym nie pamiętam. Jakkolwiek.
                Jestem trochę zmęczona, jest już po 10, czekam aż zwolni się łazienka. Dzisiaj cały dzień sprzątałam w sklepie, bo w końcu w przyszłym tygodniu wyruszam na uczelnię i już nie będę miała tyle czasu – więc zrobię sobie taki plan, że w soboty będę sprzątać. A w tygodniu będę mogła się zaszyć tam z książką.
                Ah, no i tak a propos uczelni, to mam już plan! Poniedziałki wolne, jedynym dniem, gdzie muszę być na uczelni o 8 jest środa i język angielski. I to mnie wkurza, bo znowu się będę spóźniać. Niby kilka minut, ale zawsze coś. Eh. W każdym razie, muszę się przyłożyć do tego angielskiego – serialu już oglądam bez napisów. I tak myślę, że jakieś 90 do 95% treści rozumiem zupełnie bezproblemowo.
                Zastanawiam się, kto jest gorszy. Czy osoby, które non stop wysyłają wiadomości i są po prostu nudni, bo chcą wiedzieć, co robisz w każdej chwili i obrażają się, jeśli nie odpiszesz im w ciągu 5 minut, czy też osoby, które piszą do ciebie tylko wtedy gdy mają w tym jakiś interes. I to i to mnie bardzo denerwuje, aż tak, że zaciskam dłonie w pięści z nadchodzącą ochotą, by przywalić takim ludziom. Na szczęście, o czym już wspominałam, jestem mistrzynią w hamowaniu swoich odruchów. Jakby ludzie nie wiedzieli, że istnieje kompromis pomiędzy jednym a drugim.  Ah, nie napiszę już nic więcej na ten temat. Powściągam się. Albo po prostu odpuszczam, na dziś.
                Nie wiem czy pisać coś więcej na temat planu, bo przecież może się zmienić. I pewnie tak będzie. W każdym razie cieszę się, że mamy jakieś zajęcia z panią Sz., i że scs mamy z opiekunką roku. Zajęć naprawdę nie mogę się doczekać. Czuję, że jestem pełna zapału do pracy i nauki, że mogę przenosić góry. Choć raz zająć się czymś, co nie jest klientem, ofertą, przelewem czy widokiem budynku sklepu… Wiem, wiem, pozytywne myślenie i tak dalej. Ale chciałabym zmienić swój klimat, chociaż te 4 dni w tygodniu…
Camera Can’t Lie – Last Dance.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!