Odpuściłam sobie dzisiaj łacinę, co prawda było to
kolokwium, ale naprawdę nie czułam się na siłach by wziąć się w garść i
pouczyć, zaliczę je za tydzień. Wiem, że nie powinnam była. Teraz zresztą także
nie czuję się tak jakbym już odzyskała wenę, werwę czy jakkolwiek. Od ośmiu już
minut zanagłówkowałam wpis, a pojawiło się dopiero 56 wyrazów. Ten pieprzony
smutek dalej mnie trzyma.
W Australii przeprowadzono ankietę wśród nastolatek
dotyczącą odżywiania. Wyniki?
1.
20% dziewczyn nie widzi nic złego w zmuszaniu
się do wymiotów po posiłku;
2.
60% dziewczyn skłonna jest zaryzykować
niebezpieczne metody odchudzania się dla lepszego wyglądu i samopoczucia;
3.
50% dziewczyn regularnie się głodzi;
4.
45% dziewczyn stosuje różne diety;
5.
25% dziewczyn zdecydowałoby się na chirurgiczną
operację odchudzającą.
Przerażające. Ale to wszystko wina mainstreamu,
promowanie bliskich wydumanemu ideałowi sylwetek, naśladowania swoich idolek,
chęć osiągnięcia perfekcji. Znam to. Przynajmniej wydaje mi się, iż dość dobrze
poznałam środowisko takich dziewczyn w blogosferze, sama chciałam (a może nadal
chcę?) stać się jedną z nich. Jednak zawsze mnie wkurzało to, że one ważą po
60, 50 kg i walczą z swoimi „nadkilogramami”. Po co? Ja mam powody, a właściwie
jeden wielki – swoją wielką wagę, ale one?
Zastanawiam się właśnie jak wyglądałyby w Polsce wyniki
takiej ankiety – jak dla mnie byłyby tylko trochę procentowo niższe. Oto jeden
z milionów problemów na świecie, bo nie tylko w Australii i Polsce.
K. wysłał mi dziś na GG link do swojej recenzji
krótkometrażowego filmu, praktycznie nie pisaliśmy, polecił mi tylko bym
obejrzała ten film, później znikłam z GG bez słowa, chyba niespecjalnie się tym
zmartwił.
Postanowiłam, że nie będę już swoich słów samolubnie
przechowywać na swoim dysku, co i tak przecież wcale nie jest do końca
bezpieczne, ale także powróciłam kolejny raz w blogosferę. Mimo wszystko szuka
się tego kontaktu z czytelnikiem, nawet tylko biernym odbiorcą. Przecież i w
poprzednim pliku w trakcie pisania jakby zwracałam się do „wirtualnego odbiorcy”
(patrz: Aleksandra Okopień- Sławińska). Może i przez to trochę w inny sposób
będę pisać, poruszać inne tematy. Aczkolwiek postaram się nie pisać niejako „pod
publikę”, to i tak za wiele dobrego nie przyniesie. A oryginał zachowuję na
dysku. Na bloga tylko kopiuję swoje słowa. Ale czy one są tego warte?
Snow Patrol – Chasing Cars
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz