wtorek, 10 marca 2015

Its about the way I feel In the world. Im lonely...


     Oczy mi się kleją, jestem tak bardzo zmęczona… Na jutrzejsze seminarium mam tylko 10 stron pierwszego rozdziału. I zaczyna wracać to uczucie ucisku w żołądku. Znowu mam zawieść siebie? Znów zawieść rodziców? NIE! Chyba jednak nie powinnam pić dzisiaj tego piwa z dziewczynami, ale tak rzadko gdzieś wychodzimy… Tak rzadko ja gdzieś wychodzę.
      Tyle myśli. Ciekawych nawet i ładnie ułożonych. Tylko dlaczego pojawiają się one w busie, gdy nie mam warunków do ich zapisania? A potem uciekają i już ich nie mogę złapać. Może to moja wina, bo powinnam do pisania dziennika siadać wcześniej, gdy jestem, może nie tyle wypoczęta, co zrelaksowana. A nie zaspana, tak jak teraz. Właściwie nie wiem dlaczego otworzyłam ten plik.
     Czy dlatego, że gdy rano szłam na przystanek pięknie świeciło słońce? Tak miło i zapraszająco, zrobiłam zdjęcia i przez dobrą chwilę się wpatrywałam w ten widok.
     A może dlatego, że wspominałam dzisiaj liceum? I ten, szalony mój pomysł, przez który wylądowałam w sąsiednim liceum w piżamie? Cholera, zapomniałam jak się to nazywało. Łaziliśmy po mieście biorąc udział w czymś w rodzaju podchodów. To chyba był luty, a może grudzień? Było zimno, leżał śnieg. Po drodze do parku, w którym mieliśmy policzyć jakieś metalowe owce (jakie miasto, takie ozdoby, Wrocław ma krasnale) wdałam się w dyskusję z K. o lekturach i sposobach interpretacji scen z „Dziadów”. Do S. powiedziałam, że wyszłam na mądrą w czasie rozmowy, a inni od takich uciekają przecież. Może tak: powiedziałam, co myślałam i wyszłam na mądrą. Potem ta cała dyskoteka w liceum, na którą wcale nie poszłam, tylko spędziłam tę noc w klasie, w śpiworze ze słuchawkami i beatami Eminema. Próbowałam złapać z nimi kontakt, z tą swoją klasą. Wychodziłam ze swojej strefy komfortu. Ale co mi to dało? Nic oprócz bólu. Z nikim z liceum nie utrzymuję bliskiego kontaktu.
     „Its about the way I feel In the world. Im lonely…” – słowa bohaterki z serialu „Mistresses”. Tak. Czuję się samotna. Nawet wśród ludzi. Co mam ze sobą zrobić?
     Na MyAnimeList piszę z jednym, młodszym o rok, czy dwa, sympatycznym kolesiem z oddalonego o wiele kilometrów miasta. Takie to rozmówki o codzienności. Co z tego, skoro rzadko wymieniamy te znajomości? Myślałam, że może R., który do mnie napisał na Interpals – z Łodzi, ale nie. Najwyraźniej też okazałam się za mądra – przynajmniej taka mi się wydaje ostatnia moja wiadomość do niego.
     A może piszę dlatego, że gdy wyjeżdżałam z miasta jechała MZK nr 9. Z napisem ulicy brzmiącej dokładnie tak samo jak nazwisko p. Dlaczego taka ulica jest w moim mieście? Dlaczego ta cholerna MZK ma tę nazwę wytatuowaną na czole?
     A może ma to coś z pojawiającym mi się przed oczami widokiem z jakiegoś programu na TLC, o odchudzaniu. Zdjęcia z sekcji zwłok osoby otyłej. Ohydne. Flaki zakryte żółtymi gąbami tłuszczu. Płuca mające mniej miejsca w organizmie na pracę, zgnieciona śledziona i inne urocze rzeczy.
     Może przyzwyczaić się do samotności? Dać sobie spokój z tą miłością. Schudnąć dla samej siebie, wdać się w jakiś niezobowiązujący romans i pozbyć się dziewictwa. Nie potrafiłabym w odwrotnej kolejności. Nie wiem, czy z tym jak wyglądam, odważyłabym się przed kimś rozebrać. Zresztą czy jak schudnę rozstępy z brzucha mi znikną? Nawet gdybym je zminimalizowała, co z blizną po wyrostku? Okropną czarną krechą przypominająca o najgorszych moich chwilach ze zdrowiem? To nie jest estetyczne. Ha! Bo tłuszcz jest o wiele bardziej zachęcający. Cóż, to i tak nie powstrzymało mnie przed zjedzeniem dzisiaj całej masy rzeczy: mini pizzy, bułki z makiem, bułki z kremem, bułki z toffi, wielkiej paczki chipsów z biedronki, połowy tłustej zapiekanki. Matko, jak się to wypisze, to wygląda naprawdę okropnie. Sześć rzeczy, które mogłam spokojnie zastąpić czymś innym.
     Przypadek ze mnie beznadziejny. Nazwa pliku – „w drodze czynów i słów” zdaje się ze mnie śmiać do rozpuku. A blogowe hasło „myśli kreują rzeczywistość” – zapomniane.
     Ciara – I bet, jest świetną piosenką, z pięknym teledyskiem. Ciara jest piękną kobietą. A „Takiego chłopaka” w wersji Joanny Kulig jest ciekawe. Nie wiem tylko czy chcę nie-Polaka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!