niedziela, 16 marca 2014

ta cała sytuacja

     Nie wiem co mam o sobie myśleć w chwili, gdy myślę, o tym, o czym myślę. A myślę o tym, że o wiele prościej byłoby gdyby babcia od nas odeszła. Tak, wreszcie to sobie wprost napisałam, pomyślałam. Nie wiem kto w tej sytuacji bardziej cierpi – my czy babcia. Ja rozumiem, że to już nie to samo, że jest niepełnosprawna, zależna od innych. Tylko czy to znaczy, że ma się tak zachowywać? Rozumiem płacz, ja też bym płakała, każdy by płakał. Ale po co rzucać jakieś teksty, kombinować, próbować skłócić rodzinę? Marudzi, że mój tata nie przychodzi. Do kurwy nędzy – pracuje! Wujek też pracuje, z tym, że wujek nie musi nigdzie jeździć. Babci to najlepiej by pasowało jakby ktoś z nią był 24/7. Nie da się tak. Hospicjum dla mnie nie wydaje się najgorszym rozwiązaniem. Każdy ma życie i ma je podporządkowywać chorej babci? A z jakiej racji? Że tak wypada? Że tak trzeba? Że to obowiązek? Gówno, nie obowiązek. Co innego gdy matka opiekuje się dzieckiem, z którym sama może sobie poradzić, a co innego gdy to dorośli mają się opiekować dorosłą osobą. Mam dość, a przecież nie zrobiłam przy babci nawet połowy tego, co mama.
     Powiedziałam do koleżanek, że ja zabiję się przy pięćdziesiątce. No, sześćdziesiątce, bo trzeba dać sobie czas na wykorzystanie milionów (haha). Nie, nigdy nie pozwolę na to by leżeć w takim stanie jak babcia. Zabiję się. Nigdy nie przykładałam zbyt wielkiej wagi, wartości do swojego życia. To raczej przypadek, że żyję. Albo jeśli zachoruję na raka. Nie pozwolę na to by inni patrzyli jak mnie on zjada od środka. Nie wiem czy bardziej boję się zestarzenia czy niedołężności. Tak czy siak chcę do końca życia pozostać niezależna.
     Nie wiem co to mówi o mnie, o moim charakterze, to co właśnie piszę. Jak obiektywny realista by na to spojrzał? Jestem wredną istotą pozbawioną serca czy też jestem po prostu osobą świadomą, że taka sytuacja z babcią nie jest komfortowa ani dla niej ani dla nas i trzeba poszukać innego wyjścia. Oczywiste przecież, że nie skrzywdzę babci, tak samo jak to, że nie stać nas na hospicjum. Zresztą nie wiem nawet ile by to kosztowało. Nawet gdyby można to było załatwić z KRUSu czy coś, to i tak wiem, że ani tata ani wujek by na to nie pozwolili.
     Dlaczego o tym piszę? Niedawno wróciłam od babci, zażegnany został mały kryzys, babcia miała duszności. Mama twierdzi, że to przez to, że tata był u niej tylko dwa razy. A podobno już się jej polepszyło gdy powiedzieli jej, że moja mama zaraz przyjdzie. A już mieli pogotowie wzywać. Wróciłam do domu zapłakana, a mama z siostrą na mnie naskoczyły – że babci nie znasz, że wujek już kilka razy sis obraził. Cała historia. Lepiej żebym wcale o tym nie pisała, wcale do tego później nie wracała, nie pamiętała o tym. Niech babcia odejdzie w pokoju, bezboleśnie, szybko, we śnie. Mama coś mi powiedziała, że rehabilitacji babci nie przyznają, bo tutaj chodzi o trzy miesiące, nie trzy lata.
     Mama właśnie opowiada o jakiejś ciotce, która całe życie się modliła, żeby nie leżeć. W wieku 74 lat poszła w Wielki Piątek sprzątać strych i tyle, co dowieźli ją do szpitala, zmarła. Może ja też się zacznę modlić? Nigdy nie chcę mieć na sobie pampersa, z tego już dawno wyrosłam. Właściwie to wystarczy strzykawka i wstrzyknięcie sobie w żyłę powietrza, śmierć murowana. Więc mam jakiś plan, haha.
     Nic nie wiem. Powinnam sobie teraz spokojnie odkurzyć pokój czy pomóc mamie przy obiedzie, napisać recenzję na zajęcia z dziennikarstwa prasowego. A zamiast tego stawiam czoła wszystkim emocjom, myślom związanymi z tą całą sytuacją. Nawet śniadania dzisiaj nie jadłam. Może zacznę modlić się o skrócenie tych mąk[1]?



[1] Pisownia sprawdzona, w dopełniaczu l. mn. piszemy „mąk”.

2 komentarze:

  1. Współczuję twojej babci takiej wnuczki jak ty- obyś nigdy nie musiała się przekonać jak to jest być zależnym od innych, no ale skoro masz plan na samobója po 60tce, to chyba sprawa załatwiona.
    I nie pisz, że nie wiem, jaką masz sytuację, bo gówno wiesz o trudnych rodzinnych sytuacjach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś z mojego rocznika... 22 lata to nie mały wiek, coś powinno być w głowie. Trochę staram się Ciebie zrozumieć bo nie mam łatwej babci, ale też nie potrafiłabym powiedzieć by jej nie było. Choć wątpię by była aż takim ciężarem dla Ciebie, nie rzucasz rodziny swojej, pracy, czy szkoły dla niej, prawda? Żyjesz swoim życiem, a jakąś godzinę na odwiedziny w ciągu tygodnia możesz znaleźć. I mam wrażenie,że jakaś nienawiść jest w tym wpisie.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam!