Kolejna niedziela spędzona w domciu. Nie
musiałam bynajmniej udawać się do „kościółka”, którego, jak już pisałam, mam po
dziurki w nosie. Z innej beczki, tak teraz pomyślałam, że ciekawa jest polska
frazeologia :D.
Dzień jednak minął całkiem produktywnie, a
przynajmniej w porównaniu do ostatniego tygodnia. Stwierdziłam, że prędzej
padnę niż wszystkie punkty do egzaminu z teorii literatury sobie elegancko
opracuję na kartkach. Gdybym się za to wzięła dwa miesiące temu… Poradziłam
sobie jednak w inny sposób. Wszystkie materiały (pokłony dla założyciela
chomikuj) do jednego pliku – a trochę z tym było pracy, sformatować tekst,
zwęzić marginesy i ta –dam! Wydrukowane 15 stron. Zresztą, mało tego!
Przeczytane! Jak na mnie to naprawdę… niezły sukces ;). Zanim się jednak do
tego zabrałam, to obejrzałam sobie dwa odcinki „M jak miłość”…
No i zabrałam się za szkic ulotki, dla
graficzki, która ma ją dla mnie przygotować. Trochę, kurczę, kiepsko ze
zdjęciami, ale jakoś sobie z tym poradzę. W końcu mamy Google. Tylko mam tutaj
pewne obiekcje – bo co z prawami autorskimi? Chyba nawet jutro zrobię jakieś
zdjęcie towaru na sklepie. Eksponować go umiem, w końcu nie raz mama mnie
chwaliła za „zmysł estetyczny”. Tylko gdyby to było w tamtym budynku… ;(
Dzisiaj już chyba nie skończę tego szkicu.
Rozprasza mnie taki jeden M.. Nie mam nic przeciwko takiemu przeszkadzaniu;).
Dlaczego Ci fajni faceci zawsze muszą mieszkać tak daleko?
Ehh, na koniec coś na lepszy humor. Dla singli;) No albo tych, którzy
uwielbiają pączki. A dacie wiarę, że mi one nie smakują? Zbyt tłuste i do tego
miewam po nich zgagę (aha). Przynajmniej jednak tłusty czwartek jest typowo
polskim świętem, a nie eksportowanym z zachodu…
pączki jeść mogę na kilogramy...całkowicie XD tylko czekam właśnie aż babcia się weźmie za ich smażenie XD
OdpowiedzUsuńi hm...zawsze mogą wsiąść na białego konia, ci fajni i pomimo odległosći podjechać pod wieżę XD
Mój fajny facet jest tak nieosiągalny, a przez to jeszcze bardziej fajny :)
OdpowiedzUsuńPączki lubię, ale bez przesady. Jednak wolę je miliard razy bardziej od Walentynek. :)