sobota, 8 lutego 2014

but Henry...

     Nom dzisiaj nie mogę napisać, że nic nie zrobiłam. Zrobiłam sporo. Hah, okazuje się, że dzień może być wystarczająco długi - nawet, jeśli wstanie się po 10. Ale nie będę narzekać. Nie mam na co. Sklep wysprzątany. Nie tak całkowicie na tip-top, ale widać ogromną różnicę. Wiem, że to moje, przynajmniej na papierze. Mama zajmuje się wszystkim na co dzień praktycznie sama… Doceniam swoich rodziców, naprawdę. Tylko nie potrafię im ani tego za bardzo okazać, ani powiedzieć wprost. Chociaż, jak zwróciła mi uwagę A. – gdy tak się śmiejemy i mówimy, że wygramy w totka, albo w RMF tę kasę – to co z tym zrobimy. Ja zawsze na pierwszym miejscu wymieniam to, że wysłałabym rodziców na wycieczkę – co prawda to „wysyłanie” posiada raczej negatywne konotacje, jakbym chciała się ich pozbyć (yyy…), ale nie o to chodzi. :)
     Sprzątałam i powstrzymywałam myśli – że w spalonym budynku mielibyśmy tyle miejsca i nie musiałabym się tak gimnastykować ani kombinować z rozmieszczaniem towarów… W końcu podświadomy smutek przekształcił się w totalnie świadomą złość i poirytowanie – oberwało się kilku człowiekom. Powiedzmy, że to ryzyko zawodowe J.
    To był desperacki krok. I kto by pomyślał, że tak skuteczny? Hahaha. Wolałabym zwyczajny sposób znalezienia drugiej połówki (0,7 mi nie wystarczy :P).
     Wsiąknęłam w bezużyteczną. Takie głupoty tam zamieszczają, że to jest nie do pomyślenia. :D.
     Zastanawiałam się czy jestem no-lifem. Okazało się, że mało mi nie brakuje…
     Uczyłam się trochę. Tzn. pisałam notatki o wyznacznikach literackości, Cullera i Markiewicza. I ciężko widzę ten egzamin. Wiem, że się przygotuję, w przeciwieństwie do swojego postępowania przed pozytywizmem, ale… Te pytania od pani profesor są naprawdę kiepsko sformułowane. Gdyby jeszcze przy każdym punkcie pojawiło się nazwisko badacza, wtedy bardzo ułatwiłoby to sprawę. A tak? Teoria literatury nie jest nauką ścisłą, o ile w ogóle ktoś rozpatruje ją jako naukę (tak, a pojawiają się i takie problemy). Ilu teoretyków, tyle zdań. A skąd mogę wiedzieć kogo pani profesor ceni najbardziej? Będzie ciężko.
     Pocieszył mnie wpis na fb znajomego z gimnazjum – „sobota wieczór, a ja się uczę”. Cóż, w moim przypadku to nic nadzwyczajnego, ale u imprezowicza? Studia zmieniają człowieka :D.
     Zaczęłam książkę Kariny Pjankowej – Z miłości do prawdy. Zapowiada się ciekawie, choć trochę ciężkie tłumaczenie. Kupiłam tę książkę z ciekawości – jaką mentalność mają współcześni, popularni pisarze rosyjscy. „Zawodowa” ciekawość?
     Piszę z M. na gg. I jest… ciekawie. :x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!