Właściwie to nie
wiem dlaczego tak się migam od nauki. Gdy tak sobie teraz przysiadłam nad
materiałem do egzaminu z teorii literatury, to wcale nie było tak źle. Szczerze
pisząc, to nawet się wciągnęłam w temat. Wyznaczniki literatury, poetyka,
krytyka literacka… To jest fajne. Jedynym problemem jest tylko ta terminologia.
Ah, nie będę się nad tym rozwodzić o 23, bez przesady.
Jutrzejszy dzień zapowiada się – hm – z jednej
strony lepiej, z drugiej gorzej. Lepiej dlatego, że muszę jechać tylko po wpisy
i będę mogła sobie trochę poczytać w czytelni. Gorzej, bo z angielskiego mam
jednak 3,5 – wstawioną do elektronicznego indeksu. Mam zatem mieszane uczucia.
Ale w końcu powinnam się otrząsnąć z tym angielskim. Przecież to 3,5 mam z
palcem w nosie. No nic.
Wysyłam jutro materiał na ulotkę. Projekt
przygotuje mi dziewczyna z mojego forum. Za kasę oczywiście, ale chociaż będę
miała pewność, że będzie to profesjonalne wykonanie, a nie moje – domowe, po
łebkach. Zbliża się wystawa w Łodzi, z czymś tam trzeba pojechać…
Tak sobie poczytałam starsze wpisy na
blogu. Te z kwietnia 2013 roku… Podobnie jak kartkę z kalendarza którą wyrwałam
i podarłam, tak mogłabym z nimi zrobić, skasować, wyczyścić, ale i tak nie
zapomnę o tym dlaczego powstały i że w ogóle powstały….
Piszę sobie. Z ludźmi. Na tym moim
czatowym numerze gg. I sama nie wiem. To ja jestem dziwna, czy inni. To ja
jestem tchórzem i nie potrafię podjąć decyzji i się jej potem trzymać, a może
półświadomie czekam na cholernego nieistniejącego księcia z bajki (łatwo zrzucić
tutaj winę za to na Disney’a). Jednak chyba każdy normalny człowiek miałby
obawy przed spotkaniem się z osobą, którą poznał w sieci. Ja jestem
autentyczna. Staram się być szczera, mój e-mail jest cały czas aktywny, nie
piszę, że jestem chuderlakiem, tylko otwarcie, już w nicku, przyznaję się do
otyłości (dla niektórych to jest chyba równoważne z morderstwem – nie, nie
przesadzam). Ale skąd mogę wiedzieć, że ten Marcin, czy Mateusz są normalnymi
facetami, a nie psycholami? Ha! No tak, nie dowiem się dopóki nie spróbuję. Dziś
nie widzę innej opcji niż to, że poznałabym kogoś w sieci. Jakoś tak w
rzeczywistości prawdziwej się nie udzielam, nie mam odwagi – zresztą nie należę
do wyzwolonych kobiet robiących pierwszy krok – nawet z ciałem supermodelki nie
potrafiłabym zagaić rozmowy, no ale mniejsza z tym, nie o to chodzi.
Cholerny Internet. I laptop. Nie liczę ile
godzin dziennie na nim spędzam, ale pewnie sporo. O dużo, za dużo. Dlatego po zdaniu
egzaminów – niestety bez laptopa się do nich nie przygotuję – zrobię sobie
kilkudniową przerwę od ekranów – telewizora, komputera. Od książek też. Moje
oczy naprawdę muszą odpocząć. Może jakieś krople wzmacniające? Chłopak z odjechanych
jakieś krople polecał ostatnio.
Tak trudno jest się wyłączyć.
Ja przez internet poznałam co prawda same dziewczyny, ale są dziś moje najlepsze koleżanki, dla nas-nieśmialców to świetna opcja. Oczywiście zachowując zdrowy rozsądek :)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam odwagi, ale ochotę na spotkanie z osobą, o której pisałam. Po czasie stwierdziłam, że coś mnie jednak ustrzegło. Twojej sytuacji nie znam, więc trudno cokolwiek doradzić.
OdpowiedzUsuń