środa, 10 lipca 2013

Uśmiecham się, uśmiecham się szeroko ;D



Wcale nie trzeba wiele, by przywrócić sobie dobry humor, pozytywne nastawienie. Jeszcze trzy minuty temu chciałam rozpocząć wpis w zupełnie inny sposób. A tu psikus. Uśmiecham się, uśmiecham się szeroko. Ważne, to wcale nie dawać się negatywnym wibracjom, bo po co?

            Zapatrzyłam się na pana Andrzeja Grabowskiego i jego twór „Fest, że się jest”. Jak ktoś ma zryty nastrój, tak jak ja w tej chwili – to zapraszam to klikania /odnośnik/. Jedyna możliwa reakcja „the fuck is that?!” i mnóstwo OMG’s. Naprawdę nie wierzę, że to obejrzałam.

            Nie ćwiczyłam z Ewą, ale za to trochę bardziej się wysiliłam w pracy – a co tam, muszę przecież wyolbrzymiać swoje codzienne osiągnięcia. Nie wiem dlaczego tak się ociągam. W ciągu dnia oczywiście przypomniałam sobie o swoim wczorajszym wpisie, ale co z tego? Po chwili zajęłam się czymś innym. Chyba za dużo od siebie wymagam, powinnam odpuścić takie przejmowanie się, bo to mi właściwie nic nie daje.

            Takie sobie pisanie również nie. Przecież nie chodzę na uczelnię, a praca nie wydaje się być aż taka interesująca by wydarzenia z nią związane tutaj opisywać. Choć może powinnam? Ale boję się ujawniać o sobie zbyt wielu informacji. Fb, to co innego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam!