Tak,
tak. Jestem monotematyczna. Tak bardzo mino jak tylko można być. Ostatnio już
płakałam nad sobą, nad tym, że w wieku 22 lat nie wiem czym jest miłość. Dziś,
całkiem niedawno zablokowałam w sobie te łzy. Nie chcę, nie chcę płakać z
takiego powodu. Chociaż może lepiej, żebym tę frustrację – tak, u mnie
przybiera to już taką formę – wypłakała niż zajadała. Wydaję tyle kasy na
jedzenie podczas gdy jestem na uczelni, że miałabym za tą kasę już kilka
całkiem drogich, elegancko wydanych książek. Walić głową w mur - nic więcej mi
nie pozostaje.
Tylko co z tego, że tak narzekam, jeśli
spławiam praktycznie każdego kolesia z którym piszę czy to smsy czy na portalach
społecznościowych? Wiem dlaczego to robię. Po prostu nie wierzę w sens takiego
postępowania. Znaleźć sobie miłość w sieci. Jasne, świetnie brzmi. Jednak
rozmowa z człowiekiem – twarzą w twarz to zupełnie coś innego. Tylko gdzie mogę
kogoś poznać skoro gniję w domu? No i poza tym – jestem raczej nieśmiała, w
życiu nie zdecydowałabym się na pierwszy krok. Ha! Ale żeby nawet był ktoś, kto
zwrócił moją uwagę! Niestety nie. Pozostaje mi tylko czekać. Kilka dni?
Tygodni? Miesięcy? A może lat?! Aż mam ochotę obiecać sobie, że jeśli do
jakiegoś czasu – czy to zakończenia studiów, otrzymania licencjata, czy do 25
urodzin nikogo nie znajdę, ani nikt nie znajdzie sobie mnie to umówię się z
kimś. Zacznę być taka wyzwolona, niezależna i no wiecie, wyznając filozofię
epikurejską można pozwolić sobie na wiele. Libertynizm de Sade to za mocny
scenariusz. Jakieś granice i tak mi zawsze pozostaną. Chociaż, jeśli już
zrealizuję sobie takie postanowienie to czym się przejmować? Carpe diem.
Niemało gości, którzy spotkają się chętnie z blond BBW, prawda? Ah, lepiej
skończę ten temat.
Dziś na uczelnię jakoś się zebrałam z
łóżka, ale na wykładzie z teorii literatury myślałam, że usnę – dosłownie.
Jeszcze tak mi się chyba nie zdarzyło. To wszystko wina tego, że tak duszno
było w tej Sali. Nie wiem jakim cudem przetrwałam 90 minut. A może w pewnej
chwili jednak usnęłam? :D Z popularnej zwolniłam się 10 minut i tak nie
potrzebnie, bo braciszek przejeżdżał przez miasto i zabrałam się do domu z nim.
Nawet przejrzałam angielski, zerknęłam
na tę cyrylicę. Szczerze? To liczę na szczęście. Chociaż tyle.
Dobre pytanie zadałaś. Jak długo i czy warto czekać na miłość. Tego nikt nie wie. Myślę, że dobrze mieć taką osobę, na której można się wesprzeć, przytulić i kochać. Ostatnio doszłam do wniosku, że związki na odległość przetrwają, jeśli naprawdę dwie osoby się kochają.
OdpowiedzUsuń