Otwieram plik, ustawiam datę w nagłówku, wklejam
grafikę z tym cudownym cytatem – słuchając przy tym Kindlę i zastanawiam się o
czym ja do licha mam pisać. Przecież dziś nic nie zrobiłam. Próbowałam czytać
lekturę, próbowałam uczyć się tej cyrylicy. Fiasko. A zbliża się sesja, nic
tylko walić głową o mur.
Robię
to sama sobie, wiem. Ah, jak cudownie byłoby być kimś innym. Taką Basią
Storosz. Albo prokurator Wiśniewską. One mają jasny cel – realizować się w
pracy. A ja? Przecież też mam pracę i do tego studia. Chodzi mi jednak o to, że
ona już dokonały wyboru, musiały wiedzieć, czego chcą i do tego dążyły – do bycia
policjantką czy prokuratorką. A ja? Nie mogę sobie tak z nienacka postanowić,
że będę dziennikarką na przykład. Co z
tego, że studiuję polonistykę nawet o tej specjalizacji? Przecież mam firmę,
nie zostawię rodziców z tym samych. Nie wspominając o tym, że z tego bym nie
wyżyła, a przynajmniej nie w Polsce. Lubiłam sobie wizualizować siebie w
przyszłości. A teraz nie mam pojęcia gdzie się widzę. To takie pokręcone.
Powinnam się skupić na bliższych celach, prawda? Ukończenie studiów – zdobycie tytułu
licencjata oraz rozwój firmy – zdobywanie klientów, zwiększona sprzedaż,
reklama, Internet. Zwięźle: mam tu pole do popisu. Można tak wiele zrobić –
dokończyć referaty (albo i zacząć i skończyć), przeczytać lektury, pouczyć się
tej cyrylicy, założyć stronę internetową, sklep online, poszukać nowych dostawców,
być może zagranicznych. Schudnąć wreszcie, a nie tyć. Walczyć. Walczyć o
rodziców, o siebie samą. Przestać żyć fikcją. Aha, jasne.
Tak
się zastanawiałam wczoraj. Jak się będę zachowywała jeśli się zakocham? Odbije mi?
Będę zazdrosna? Zaborcza? Znam siebie, wiem, że mogłabym być. Ha! Czasem łapię
się na tym, że jestem zaborcza wobec koleżanek. Na szczęście tylko w myślach.
Dorosłam do tego, by się hamować. Niemniej jednak to coś o mnie mówi. Heh, a
podobno ludzie, którzy są niepewnie siebie zachowują się w ten sposób. To taka
reakcja obronna. Wiem, że nikogo nie poznam, to chociaż „zapewnię sobie” tych,
których już znam. A poznam kogoś?
Powinnam
się skupić na celach krótkoterminowych, tych, których jestem pewna. Nie
rozdrabniać się. Ani na przeszłość ani na przyszłość. Carpe diem jak pisałam we
wtorek. Muszę sobie poukładać w głowie.
W sumie trochę Cię rozumiem. Masz rację, dobrze byłoby być taką Basią Storosz, Dorotą Wiśniewską albo Evą Dallas (postać literacka:policjantka w powieściach N.Roberts). One miały cel w życiu, dokonały wyboru. A ja także nie potrafię wybrać. Nie potrafię zaryzykować, postawić wszystkiego na jedną kartę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
http://szalenstwo-geniuszu.blogspot.com/