Taki
przepis na to, jak przetrwać sesję. Proste, prawda? Cóż. Dziś pisałyśmy to
kolokwium z popularnej – wszystkie zaliczyłyśmy na 5. Nie powiem, zdziwiłam
się. Zresztą to ocenianie jest jakieś takie dziwne. Nie, to że narzekam. Ale
nie wydaje mi się, bym napisała pracę na 5. Nie wydaje mi się także, by moją
pracę na zajęciach z pozytywizmu czy Młodej Polski można ocenić na 4 i 4,5. To
za dużo. Przecież ja mało co robię. Hah, myślę. To moja jedyna zasługa na tych
zajęciach. Myślenie i dzielenie się tym, co mam w głowie. W domu czytam, ale
mało, o wiele mniej niż powinnam. A przecież lubię czytać. Ah, marudzę. Tutaj,
że mam za wysokie oceny (co za student tak robi?), a na uczelni, że wymyślają jakieś
kolokwia i inne dziwne rzeczy.
Zaniedbuję się. Nie tylko jeśli chodzi
o nadmierne jedzenie i brak ruchu, ale ze wszystkim. Obwiniać można wszystko – Internet,
pogodę, film, założyciela KFC. Jestem zmęczona.
Co mam ze sobą zrobić?
Tak, wciąż jestem wierna członkom byłego zespołu RBD. Kocham ich.
o, czasem też miałem taki problem, że zastanawiałem się, czy zasługuję na daną ocenę. zwłaszcza w szkole muzycznej.
OdpowiedzUsuńmoże nie musisz dużo robić, jesteś po prostu zdolna?XD
obwiniać zawsze można tylko siebie. jak i tylko siebie można zmobilizować:)