Konstanty Ildefons Gałczyński - Prośba o wyspy szczęśliwe
A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.
Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.
No po prostu to jest mój wiersz. Szkoda tylko, że wciąż nie wiem do kogo konkretnie kieruję tę prośbę. Sytuacja liryczna podobna do tego wiersza Wojaczka, który ostatnio wrzucałam – pt. „Prośba”. Pragnienie miłości. Oki, zmieniam temat.
Wyjechałam dziś z domu wcześnie – z A.
o 9 zjadłyśmy śniadanie w McDonalds (aha, odchudzam się). Miałyśmy się uczyć
scs-u, ale się nie uczyłyśmy. Wykład z literatury powszechnej jak zawsze, dla
mnie – ciekawy. To nieszczęsne kolokwium z tego starego języka... Nie mam
bladego pojęcia. Może trzy, może nie trzy. Pomyliła mi się kontrakcja z
haplologią, powylatywały mi z głowy końcówki koniugacji i deklinacji – poległam,
jak bardzo zobaczymy w środę, wtedy mamy się zgłosić do pani doktor. Tyle
chociaż, że zebrałam materiał do pracy zaliczeniowej z kultury języka polskiego
– mam ją oddać w piątek.
Dziś mogłam zająć się albo angielskim,
albo powszechną czy też pracą na zajęcia z dziennikarstwa radiowego, ale nie. W
zamian posprzątałam w pokoju, sprzątnęłam schody, korytarz – no wiecie,
standartowo. Jeśli student ma do wyboru naukę bądź sprzątanie – zawsze wybierze
to drugie;). Posiedziałam trochę na forum – pojawił się ciekawy temat, to
musiałam się wypowiedzieć, kilka innych tematów odświeżyłam i czekam teraz na
reakcję.
Coś mi się porobiło, że na wykładach usypiam.
Po prostu tyci-tyci brakuje mi do położenia głowy na ławce. Chociaż nie, to
bardziej przypomina takie uczucie jakbym miała zemdleć – albo coś pośredniego
między mdleniem, a spaniem. To takie dziwne uczucie, ciężko mi się oddycha,
głowa mi po prostu leci samoczynnie w dół… Ciężko mi nad tym zapanować. Nie mam
pojęcia skąd mi się to bierze;(.
Wyspy szczęśliwe nie dają mi spokoju…
Słucham pięknej interpretacji pani Fedorowicz – po prostu miód na uszy. Wiem,
że poezja śpiewana, to raczej dla tekstów melicznych – średniowiecznych, a nie
tuż przedwojennych. Jednak to wciąż… dobrze brzmi.
Myślę, że teraz to taki czas - ludzie wszędzie zasypiają , przynajmniej mi się tak zdaje, kiedy spoglądam na osoby otaczające mnie.
OdpowiedzUsuń