No
tak, leczę się pączkami. Konkretniej to słodkimi bułkami. Pączki są zbyt
tłuste. Hahaha :D. Dziś minęło spokojnie. Byłam na zajęciach tylko z S. A. źle
się czuła <podobno> i nie przyszła na zajęcia. Miałam do niej zadzwonić i
pogadać, ale przypomniałam sobie o tym ciut za późno.
W każdym razie zaliczyłam sobie te
słówka z angielskiego - bitch, please –
5 i 4+ bo w weather słówka mi się pomieszały. Zatem z angielskiego została mi
do zaliczenia tylko gramatyka. A słowa pani lektor?
-Z
ocen wychodzi ci już 3+, ale przecież nie o taką ocenę nam chodzi, prawda?
-Prawda,
oczywiście, że prawda. To tylko brak systematyczności, ale muszę się poprawić,
bo przecież za pół roku egzamin.
Zajęcia
z języka starocerkiewno-słowiańskiego jakimś cudem minęły. Nie wiem co mi się
na zajęciach robiło, ale po prostu miałam takie wrażenie, że zaraz zemdleję,
już kilka razy miałam w życiu taką sytuację, ale jednak jestem silna i mój
organizm nie musi obnosić się ze swoją słabością. Cóż, wzrok miałam trochę
nieprzytomny, ale pani doktor mogła sobie po prostu pomyśleć, że mam kaca czy
tam coś. Za tydzień mamy kolokwium. Niby nie jest to dużo materiału. Ale scs na
polonistyce – POGROM. Innemu takiemu przedmiotowi – literaturze staropolskiej
za pierwszym razem oddałam walkę walkowerem (dosłownie), za drugim razem to ja
wygrałam. A z SCS-em także zamierzam wygrać. Jeśli nie ja, to kto? :D I tak
zostało nas już trzy na roku. To jakaś patologia. Na UŁ to nie do pomyślenia,
by trzymać kierunek dla trzech osób! Przecież „3” nie kwalifikuje się nawet do
określenia, że jest to „kilka” osób. No ale.
Na kulturze języka polskiego… było
krótko. Dobrze, że mamy się do niej zgłosić jeszcze tylko raz, za dwa tygodnie
po to by oddać jakieś te prace zaliczeniowe i uzyskać wpisy. Mam nadzieję, że
się z nią nie spotkamy. S. stwierdziła dzisiaj nawet, że woli dr-a od
multimedialnych form kultury, niż (nie)kulturalną wykładowczynię (ekhm, mgr…).
Doktor i może zachowuje się jakby był bogiem, ale magister –ta, konkretna – no nie
wiem. Przecież nie jesteśmy bandą szóstoklasistów by się wobec nas tak
lekceważąco zachowywać. Ale mnie wnerwiała dzisiaj. Taka młoda, a już głucha. Ok.,
ulżyło mi.
Jutro sobota. W podstawówkach i
szkołach średnich w Łódzkiem zaczęły się ferie, heh nie dla mnie. Siostra
pojechała sobie do miasteczka pod niemiecką granicę by odwiedzić babcię (ma tam
siedzieć podobno całe dwa tygodnie), a najmłodszy braciszek startuje z prawem
jazdy. Tata ze starszo-młodszym bratem jeżdżą to tu, to tam. Mama rządzi na
miejscu. Ale jutro muszę się ogarnąć i posprzątać w sklepie. Reprezentować się.
No i przynajmniej trochę się poruszać. Minęła 23. Pójdę się myć i poszperam
sobie jeszcze. „Kryminalnych” już dziś nie będę oglądać. Heh, powinnam rzucić
te seriale. NCIS i NCIS:LA nowe odcinki będą miały premierę dopiero 4 lutego!
Grey’s Anatomy obejrzałam tylko 4 odcinki najnowszego sezonu. Z Bones jestem do
tyłu o cały sezon. Nawet nie dokończyłam Private Practice. A Castle? Obejrzałam
chyba tylko pierwsze dwa odcinki najnowszego sezonu… Dziewczyno. Masz do
napisania referaty!
Mat
Kearney – Sonner or later. - uwielbiam <3
Pobawiłam się trochę w CSS na blogu. Trochę inaczej to wygląda. Za to z nagłówkiem trochę przedobrzyłam, ale niech już zostanie, poprawię jak dostanę weny :P.
Gratuluję ocen ! Brawo !
OdpowiedzUsuń