Otworzyłam
plik „Aleksandra, ja” i uświadomiłam sobie, że de facto już go skończyłam.
Postanowiłam sobie przecież dzielić partie pamiętnika na półrocza – jedno od
1.01. do moich urodzin 24.06, a drugie od 24.06. do 31.12.. I boom. 1 stycznia
minął niemalże niezauważenie w moich zapiskach. A dwa ostatnie wpisy w 2013
roku? Mają po kilka zdań, są niedokończone, nie wklejałam ich nawet do sieci. A
miałam w planach wielkie podsumowanie tego, co minęło. Tylko tak teraz myślę…
czy miałoby to sens? Wracanie do tego, co było wydaje mi się… bezsensowne.
Bezcelowe. A poza tym nie chce mi się aż tak bardzo rozpisywać.
Czy
2014 rok coś zmieni? Chcę wierzyć, że tak. Tfu! Wiem, że tak. W końcu myśli
kreują rzeczywistość. Muszę sobie częściej powtarzać te słowa. I skupić się na
przyszłości. Carpe diem, wyłoniona ze słów.
Cześć :)
OdpowiedzUsuńTeż mam podobne zdanie. Może nie tyle konkretnie do myśli, ale co do chęci. One prowokują nasze działania i czyny, które kreują świat wokół nas. Słowo to też dla mnie w pewnym sensie czyn, ono też ma tę moc sprawczą. Od myśli i chęci wszystko się zaczyna ;)
Podsumowanie przeszłości jest dobre, ale jeśli umiemy wyciągnąć z niego wnioski. Po co zamykać się na to, co było i popełniać te same błędy rok za rokiem?
Powodzenia w 2014! :)
Pozdrawiam i dodaję do linków,
Vak (tajna-misja.blogspot.com)
Dla mnie nie ma znaczenia czas... i codziennie staram się robić coś, żeby każdy dzień był wyjątkowy :) i Tobie też tego życzę :)
OdpowiedzUsuń