Wino nie pomoże na wszystko. A szkoda. Muzyka? Na pewno w
o wiele większym stopniu. Jednak nic nie sprawi, że NAPRAWDĘ ucieknie się od
życia i problemów, nic.
Głowa
mnie boli. Dziś nie ćwiczyłam, nie zwracałam także uwagi na to co i ile jem.
Jak zwykle – taka dawna ja.
Czytam
„Placówkę” Prusa – z mieszanymi uczuciami. Co prawda, problem związany z
uwłaszczeniem chłopów, to kompletnie nie moja bajka, ale jednak uderza mnie to,
w jaki sposób są chłopi tutaj przedstawieni. Nie to, że się nad tym
zastanawiam, ale po prostu to wyczuwam – jakoś tak mi „niewygodnie” czytać tę
powieść. Nie wiem dlaczego. Intuicyjnie coś mi nie gra, a przecież to temat,
który nie ma ze mną żadnego związku.
Piszę
jak połamana. Przydałby mi się sen, porządny sen. Uda mi się położyć przed 21?
Wątpię. Jak pisałam ostatnio chyba boję się wcześnie kłaść spać. Boję się
swojej wyobraźni – nie wiem skąd się to u mnie wzięło.
Dziś
mała „kawka” dla sąsiadów z okazji imienin brata. Nawet wujo – brat mamy się
załapał, bo przejeżdżał obok nas (tirowiec, więc wiecie). Nawet mówił, że chyba
najbardziej nietypowy towar jaki przewoził to woda niegazowana – z Belgii do
Rosji. Dziwne, nie? Woda, jak woda, ale opłaca się ją eksportować? No cóż.
I to
chyba tyle na dziś. Smutno mi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz