Prawie dwa dni wyjęte z życia. Prawdziwe średniowiecze –
byliśmy odcięci od prądu z powodu pana huragana Ksawerego, przynajmniej się
wyspałam. I też, doszłam dzisiaj do wniosku, że Internet mnie blokuje, w jakimś
tam sensie. Wczoraj pisałam trochę i nawet (wydaje mi się) sensownie to swoje
opowiadanie – kontynuację losów Małgosi. Mam przed sobą tę kartkę, muszę to
przepisać na komputer. I zrobić jeszcze kilka rzeczy związanych z blogiem, np.
wypisać sobie w punktach historię Maćka i Gosi w LO-terii (może uda mi się
wreszcie znaleźć nazwisko mojej bohaterki), wypisać postacie jakie pojawiają
się w rozdziale dotyczącym wakacji bohaterki w USA. To takie pierdółki, ale
ułatwią mi pracę i „urealnią” moją historię. Hm, wybiłam się, nie ma co. Fan
fiction dotyczących HP, Zmierzchu, Igrzysk Śmierci, Pamiętników Wampirów i
innych popkulturowych tworów jest pełno. Nie spotkałam się z fan fiction
dotyczącego polskiej książki. Miałam jeszcze wspomnieć o serialach – ale przecież
istnieją opowiadania dotyczące Fawi (Falkowicza i Consalidy z Na dobre i na
złe) – ale tych nie czytam. Hm, no tak.
Nie
potrafię w sieci zachować odpowiednich proporcji – albo całkowicie poświęcam
się blogom, albo serialom, albo filmom, czy też grom, forom, portalom
społecznościowym. Wszystko zależy od tego jaką akurat mam „fazę”. Teraz jak
widać blogową i mało tego, opowiadaniową. No nic, zobaczymy jak mi to wyjdzie.
Jutro
wypad do kina na „Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia”. Z M. i K. –
koleżankami jeszcze z gimnazjum i podstawówki. Nie mogę się doczekać – i tego
by z nimi pogadać i tego by obejrzeć ten film. Oparłam się pokusie i nie
ściągałam go. Mam nadzieję, że warto było czekać na ten film.
Hm,
to tyle na dziś.
Motionless In White - City Lights
Daj znać, czy film się podobał i czy warto obejrzeć. :)
OdpowiedzUsuń